— Ja nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje... Nie potrafię zrozumieć ciepła, które czuję w piersi. To pierwszy raz, gdy czuję się w ten sposób Itami. To uczucie, które jest tak skomplikowane, że sam nie potrafię pojąć, czy jest przyjemne, czy dziwne, czy jakieś jeszcze inne. - Miguel mówił z niewyobrażalnym spokojem. Jak gdyby sam fakt, że otworzył się przed nią, nie stanowił dla niego żadnego problemu. A Miguel nie wyglądał na zbytnio wylewnego wilka. Jego ton był czysty, kojący i nawet nie zatrzymywał się, aby zastanowić się nad dalszymi słowami. To tylko dowodziło, jak inteligentnym samcem był Miguel. — Wiem tyle, że to ty sprawiasz, że tak się czuję. Twój słodki i delikatny jak chmury uśmiechem, oczy tak błękitne, jak woda w czystej rzece lub oceanie, słowa, które są jak lek na wszystko... Jesteś dla mnie ważna Itami, ale to już chyba przekroczyło granice przyjaźni.
Kiedy jej to wyznawał, nie tracił ją z oczu. Itami mogłaby przysiąc, że nie spostrzegła w nich nic, poza ciepłem, szczerością i wyczuciem. Chwilę później zaskoczona, chciała się odsunąć, ale plecami naparła na kamienną, szorstką ścianę. Dotknął jej policzka. Poczuła, jak delikatny potrafił być Miguel, mimo tak szorstkiej skóry opuszków. Nie wiedziała szczerze, co powinna teraz zrobić, była kompletnie sparaliżowana obecną sytuacją, dodatkowo niepewna dotyku samca. To nie było tak, że się brzydziła...
Spojrzenia, dotyki i nadmiar uczucia to nie było coś, co Itami zderzała się na co dzień. Zwłaszcza, że wtedy odzywała się w niej ta skryta, introwertyczna natura, która nakazywała jej chować głowę w piach. Podejrzewała, że jedynym, racjonalnym posunięciem z jej strony, byłoby nieco wyjaśnić samcowi kilka spraw.
— Miguel - zaczęła, ale obecna sytuacja sprawiła, że miała problem ze swobodnym wyartykułowaniu myśli — Ja... wiem, co to może być. Myślę, że to uczucie jest stare, jak świat. Znane każdemu.
Jaa... jednakże, cóż... nie wiem, co by na to wszystko powiedział Atrehu.
— Kim jest Atrehu? - zapytał wyraźnie wybity z pantałyku.
— Mój...
Zastanawiała się, jak prawidłowo określić przed Miguelem samca, który był dla niej nie tyle przyjacielem - zresztą, przeszli ze sobą tyle, że jej uczucie do niego wykraczała skalę przyjaźni - co kochankiem. Częścią jej serca, które z wytęsknieniem biło tętnem tęsknoty i pustki, którą po sobie pozostawił.
sobota, 18 stycznia 2025
Od Itami ciąg dalszy Miguela ~ "Światło w ciemności"
poniedziałek, 13 stycznia 2025
Od Tegai ciąg dalszy Sybira ~ "Opatrzność losu"
— Można by rzec, że część pracy mamy za sobą. Trzeba by znieść te rzeczy, które nadają się do wyrzucenia i na sprzedaż. - odparłam i westchnęłam. Stanęłam przed wyborem, skierowana tyłem do niego. Przyglądałam się stertom, gdy nagle poczułam, jak coś kręci mnie w nosie. Nim się obejrzałam, kichnęłam, aż cofnęłam się o kilka kroków. Wpadłam na Sybira, a samiec ochronnie położył mi łapę na ramieniu. Spojrzałam na niego, a na moim pyszczku rozlał się rumieniec. Zachichotałam zawstydzona i spojrzała w bok.
— Wybacz, nie planowałam tego. Los chyba lubi pchać mnie w twoje ramiona. - odparłam, wstając i nerwowo stawałam z łapy na łapę.
— Musisz mieć doświadczenie w ratowaniu Wader w opałach. - spróbowałam zażartować, by nieco ochłonąć, choć miałam wrażenie, że ciało Sybira odbiło piętno na moim. Czułam dziwne ciepło w miejscach, w których mogłam go wcześniej poczuć. Co się ze mną działo? Dalej nie miałam pojęcia. Wiedziałam tylko, że coraz częściej zawstydzałam się z powodu bliskości.
— Cóż, proponuję małą przerwę na herbatę, potem możemy wrócić, zdjąć te graty i część z nich wywieźć do miasta. Może uda nam się je sprzedać lub oddać. Te, które są do wyrzucenia, można sprawdzić. Może z niektórych uda się zrobić, jakieś pożyteczne rzeczy.
— Z tych starych gratów? - spytał, a ja skinęłam głową.
— Tak, jedna ze starych misek posłużyła mi jako doniczka.- odparłam z uśmiechem i zamerdałam ogonem, dumna z mojej pomysłowości. Samiec zauważył to. Dostrzegłam cień uśmiechu na jego pyszczku, nim podszedł bliżej. Im bliżej podchodził, tym bardziej czułam gorąc narastający w mojej piersi. Sybir zatrzymał się tuż przede mną i pochylił się, że byliśmy prawie nos w nos.
— Chodźmy wypić herbatę. Potem pomogę ci znieść te starocie. Przyda ci się silna łapa samca, prawda? - odparł i odszedł, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Gdy zniknął mi z pola widzenia, wypuściłam oddech, który nie wiedziałam, że wstrzymuję. Miałam wrażenie, że Sybir rozgrywał między nami jakąś grę. Zamyślona ruszyłam do kuchni. Starałam się pojąć, o co chodzi. Mimo iż bardzo chciałam znaleźć odpowiedź lub chociażby wskazówkę, nie miałam bladego pojęcia, o co chodzi. Może po prostu się wygłupiał, a ja za dużo myślę? Znając mnie, to mogło być to. Otrząsnęłam się i z ciepłym uśmiechem weszłam do kuchni. Przygotowałam nam herbaty, a następnie wspólnie wygodnie ułożyliśmy się na poduszkach, by wypocząć. Leżałam obok Sybira, mogąc patrzeć mu w oczy. Wpatrywałam się w jego tęczówki, poszukując tego, co się za nimi kryje. Sybir zauważył moje wyraźne skupienie i przechylił głowę na bok.
— Co robisz? - spytał.
— Słyszałam, że niektóre wilki mają zdolność odgadnięcia intencji innego wilka, poprzez patrzenie mu głęboko w oczy. - odparłam, nie przerywając mojego 'ataku'.
— I jak ci idzie? Wiesz już co mi siedzi w głowie? - spytał z lekkim rozbawieniem, które było wyczuwalne w jego głosie.
— Czy myślałeś o tym, że masz ochotę wytarzać się w kwiatkach? - spytałam, a Sybir roześmiał się na moje pytanie. Uśmiechnęłam się zadowolona, że udało mi się go rozbawić. Mój ogon drgnął z zadowolenia.
— Po twojej reakcji spodziewam się, że wolisz jednak jesienne liście. - odparłam, wciąż żartując, a następnie napiłam się herbaty.
piątek, 10 stycznia 2025
Od Miguela ciąg dalszy Itami ~"Światło w ciemności"
Na pytanie Itami westchnąłem. Zamknąłem oczy, pozwalając, by promienie wiosennego słońca opatuliły mój pysk. Po chwili spojrzałem w jej oczy.
— Cóż... To trochę wyprzedzone pytanie. Będąc szczerym, sam nie wiem. - odparłem i spojrzałem w niebo. Po chwili ciszy znów zacząłem mówić.
— Nie jestem pewien, czy moje serce będzie spokojne. Bo wiesz... Te dranie zabrali mi wszystko, co było dla mnie ważne w tamtym czasie. Jeśli zaznam spokoju, chcę się jakoś przydać watasze. Wiem już, że na oku mam stanowisko wojownika. Wydaje mi się, że najlepiej się tam nadaję. Moim celem będzie, jak najbardziej przysłużyć się watasze. - odparłem. Po krótkiej przerwie znów przenosiłem.
— Jeśli taka forma ukarania ich nie przyniesie mi spokoju... - zacząłem, a mój wyraz pyska stał się znacznie poważniejszy. W duchu wiedziałem, że nie uda mi się wtedy zaznać spokoju i pewnie do końca życia, będę pluł sobie w brodę, że nie zabiłem tych potworów osobiście. Ale nie mogłem tego przyznać Itami, prawda? Zawsze była kruchą w moich oczach i silną zarazem, choć częściej ukazywała mi tę kruchą stronę. Właśnie dlatego nie chciałem jej tego powiedzieć w taki sposób. Zamiast tego postanowiłem go zachować dla siebie, a jej odpowiedziałem w żarcie.
— Wtedy pewnie będę często odwiedzał cię i wpadał na herbatki uspokajające. - Odparłem i poczułem satysfakcję, gdy na pyszczku Itami dostrzegłem uśmiech. Wadera zachichotała i pokręciła głową.
— Dobrze, że mnie poinformowałeś, będę mogła się na to przygotować w razie potrzeby. - odparła, a radosne płomyki zatańczyły w jej pięknych oczach. Znów poczułem, jak się w nich gubię. To tak, jakbym wracał do nastoletnich lat, gdy byłem przepełniony wigorem, którego starałem nauczyć się opanować.
Miguel opanuj się do jasnej...~
— Miguel? Wszystko w porządku? Już drugi raz mi odpływasz. - wyrwałem się z zamyślenia, gdy słodki głos Itami obił się o moje uszy. Gdy pojąłem znaczenie jej słów, dałbym sobie łapę odciąć, że się zarumieniłem jak nastolatek.
— To nic takiego.- mruknąłem, licząc na to, że tak jak wcześniej uniknę tematu. Jednak tym razem Wadera nie dała za wygraną.
— O nie mój drogi. Drugi raz już cię takiego przyłapuję. Dlatego wiem, że coś jest na rzeczy. Proszę, powiedz, o co chodzi. - odparła i nieco zbliżyła się, a ja poczułem, jak wytworzona przez nią mała fala, uderza w moje gardło, podwajając uczucie powstałej tam guli. Gdy znaleźliśmy się prawie nos w nos, zacząłem mieć problemy z oddychaniem.
— Ja... - zacząłem, lecz do licha nie wiedziałem, jak mam kontynuować. ~Jeśli wyznam jej prawdę, to co pomyśli? Nie będę dla niej dziwakiem i zboczeńcem? Nie znamy się zbyt długo. Nie było na to medycznej tezy? Ofiara zakochuje się w uzdrowicielu? Ale czy aby na pewno to miłość? Może zauroczenie? Dlaczego nigdy wcześniej nie mogłem tego przejść, by chociaż się w tym odnajdować?!~ karciłem się w myślach, lecz wciąż pozostawałem milczący. Mimo chaosu w mojej głowie musiałem się ruszyć i coś wymyślić.
— Ja nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje... Nie potrafię zrozumieć ciepła, które czuję w piersi. To pierwszy raz, gdy czuję się w ten sposób Itami. To uczucie, które jest tak skomplikowane, że sam nie potrafię pojąć, czy jest przyjemne, czy dziwne, czy jakieś jeszcze inne. Wiem tyle, że to ty sprawiasz, że tak się czuję. Twój słodki i delikatny jak chmury uśmiechem, oczy tak błękitne, jak woda w czystej rzece lub oceanie, słowa, które są jak lek na wszystko... Jesteś dla mnie ważna Itami, ale to już chyba przekroczyło granice przyjaźni. - wyznałem, wpatrując się w jej oczy. Moja łapa instynktownie powędrowała do jej nieco mokrego policzka. Futro na jej szyi było mokre, układając się w dziwnie kuszący sposób. Zatrzymałem łapę cal od jej policzka, czekając na reakcję, która mogła dać szansę temu, co czułem, lub mogło doprowadzić mnie twardo na ziemię.