Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

środa, 26 listopada 2025

Od Renesmee ciąg dalszy Kaberu ~ "Tam gdzie nieodkryty ląd"

Renesmee zamrugała zaskoczona. Rumieniec gwałtownie wpłynął na jej pysk. Zachichotała, co było do niej mało ​podobne i spojrzała w bok.
— Dziękuję. Doceniam to. - odparła i przez krótką chwilę unikała spojrzenia Kaberu. Musiała się uspokoić. To był punkt pierwszy na jej liście działania.
— Mało samców ci to mówi? To błąd. - odparł Kaberu, widocznie zauważając jej zachowanie.
— Będąc szczera, nie miałam zbyt dużej styczności z samcami. Zazwyczaj to były tylko oficjalne spotkania.
— Naprawdę? Trudno w to uwierzyć, zwłaszcza że twoje życie jest już pełne wspomnień i doświadczeń.
— Subtelne podkreślenie, że jestem stara? - spytała Rene z rozbawionym uśmiechem.
— Broń cię pani bogini. Jakbym śmiała coś takiego sugerować? - odparł i teatralnie machnął łapą, co wywołało kolejną falę śmiechu samicy.
— Dobrze, niech będzie, że ci wierzę. Nie licząc jednego samca, nie miałam w swoim życiu nikogo bliskiego, póki nie pojawił się Niko.
— Niko? - spytał zaciekawiony samiec.
— Tak, mój syn. - odparła Renesmee z dumnym uśmiechem.
— Więc tym samcem był pewnie ojciec Niko? - spytał Kaberu z uśmiechem.
— Nie, nie znam ojca Niko. Nie jestem jego biologiczną matką. Przejęłam nad nim opiekę, po starej wilczycy. Od tamtej pory Niko był moim priorytetem.
— Rozumiem. Więc ten samiec kim był, jeśli mogę spytać?
— Cóż, w starej watasze byłam Alfą, ale uznałam, że muszę trochę zaczerpnąć życia być ciągłych obowiązków nad głową. Nie zrozum mnie źle, nie uciekłam od odpowiedzialności. Zapewniłam watasze dobrego zastępcę na moje miejsce. Zanim to się stało, na krótką chwilę do naszej watahy zawitał samiec o sierści niczym śnieg. Można by powiedzieć, że oczarował mnie wyglądem i zachowaniem dżentelmena. Z czasem to, co między nami wydawało się rodzić, obumarło, zanim wydało jakikolwiek plon. Fakt, jestem ciężka do "oswojenia", ale wtedy, gdy moje mury zaczęły opadać, on znikł. - wyznała Renesmee.
— Och, przykro mi. - odparł Kaberu, a samica zauważyła szczerość w jego spojrzeniu. Wymusiła lekko uśmiech i po chwili znów odzyskała pewność siebie.
— Doświadczenia, jak to wcześniej ująłeś. - odparła, a Kaberu uśmiechnął się łagodnie.
— Ale jeszcze dużo przed tobą. Jeśli nie znajdzie się dobra partia, zawsze dla rozluźnienia możesz skorzystać z oferty alfy. - zażartowała samiec, czym rozbawił Rene. Wydobyła z siebie krótki chichot i pokręciła rozbawiona głową.
— Czas pokaże. - odpowiedziała z ciepłym uśmiechem. — Teraz naszym priorytetem jest zwiedzenie całego miasta. Prowadź, bo ja znam jedynie dojście do swojej karczmy.
— Tak szybko zdobyłaś karczmę? - spytał Kaberu z uśmiechem. — No proszę, nie sądziłem, że jesteś tak zaradna. - dodał, podśmiewając się z niej.
— Bardzo zabawne. - odparła Renesmee z ciepłym uśmiechem. — Miałam na myśli miejsce mojego noclegu. Karczma nie jest moja, ale daje mi "moje" miejsce do spania.
— Póki za nie płacisz.
— Też prawda. - zaśmiała się szara samica i westchnęła. — Ale mam nadzieję, że szybko stanę na własnych łapach.
— Już snujesz marzenia o przyszłości? - spytał samiec i delikatnie szturchnął ją barkiem.
— Tak, wy młodzi tego nie zrozumiecie. Ja mam już swoje lata i wiem, że trzeba myśleć o przyszłości, a nie żyć chwilą. - odparła Renesmee z teatralną powagą. Kaberu przez chwilę walczył ze zbliżającą się falą śmiechu, ale jego walka zakończyła się porażką. Już po chwili Renesmee mogła cieszyć uszy jego śmiechem. Przemierzali razem ulice Verona, a Renesmee poznawała niektóre budynki, choć jej wiedza dotycząca miasta wciąż nie była wystarczająca. Kaberu pokazywał poszczególne miejsca i podawał ich nazwy oraz cele. Renesmee starała się wszystko kodować w swojej głowie, aby ta wiedza później owocowała, gdy będzie ona potrzebować informacji o poszczególnych budynkach.
Najszybciej dotarli do serca miasta, gdzie skrywał się ratusz. Piękny, elegancki budynek cieszył oko, a jego czerwona cegła mieniła się a promieniach słońca. Nieopodal Kaberu wskazał łapą na tablicę ogłoszeń.
— Interesujesz się zleceniami? - zapytał z uśmiechem i nie czekając na odpowiedź Renesmee, zbliżył się do tablicy. Rene to nie przeszkadzało, bo sama chętnie zbliżyła się do tablicy i zaczęła czytać ogłoszenia.
— Poszukuję osoby chętnej do posprzątania domu? - Rene przeczytała jednak z ogłoszeń, zaskoczona jego treścią.
— Tak, nie dziwię się. Nie każdy lubi sprzątanie.- zaśmiał się Kaberu, a Rene zachichotała krótko.
— Kto bogatemu zabroni, prawda? - spytała z uśmiechem, zerkając na samca. Ten przytaknął jej z uśmiechem.
— Prawda. - odparł rudy basior. Jego wzrok powędrował na kolejne zgłoszenia, który były przeznaczone dla wojowników i były ściśle wysiłkowe.
— Można łatwo na nich dorobić? - spytała Renesmee zaciekawiona, analizując poszczególne zgłoszenia. Kaberu zmrużył oczy, a następnie uśmiechnął się nieco i zetknął na szarą samice.
— Cóż, zdecydowanie zarobi się nieco grosza. Zależy wszystko od zlecenia. A co? Planujesz jakieś przyjąć? - spytał Kaberu z uśmiechem. Renesmee milczała przez chwilę.
— Być może. Żadna praca nie hańbi. - dodała samica. Jej zielone ślepia zatrzymały się na jednym ze zgłoszeń. Ktoś poszukiwał osoby chętnej do dostarczenia listu dla wilka mieszkającego poza watahą. Renesmee była zaskoczona ów zleceniem. Zaczęła się zastanawiać, co musiał skrywać list, skoro nie został przeznaczony dla listonosza. Może to jakaś wyższa tajemnica?
— Hej Rene, coś wpadło ci w oko? - spytał Kaberu, machając jej żartobliwie łapą przed pyskiem. Renesmee zamrugała wyrwana ze swego rodzaju transu i uśmiechnęła się nieco.
— Tak tylko myślałam nad niektórymi, ale na tę chwilę wolę się skupić na zwiedzaniu. Nie lubię robić kilku rzeczy naraz. Wolę zacząć jedną, a następnie doprowadzić ją do końca. Dopiero wtedy chętnie przejdę do następnych zadań.
— Słuszna uwaga. Już zgaduję, że będziesz chciała przyjąć jedno ze zleceń. Długo patrzyłaś w tablicę.
— Jest jedno zgłoszenie, które mnie intryguje. - wyznała szara samica i wskazała łapą na to jedno, konkretne zlecenie.
— Zabawa w listonosza? Ciekawe, dlaczego nie wykorzystają do tego wyszkolonych wilków.
— Może nie darzą ich zaufaniem? - odparła Renesmee i spojrzała kątem oka na Kaberu. Samiec skonał głową, zdając się zgadzać z jej propozycją.
— Niektóre starsze wilki to nawet sąsiadom nie ufają. Czasem lepiej zlecić coś nieznajomemu, który ma w poważaniu twoje prywatne sprawy, niż sąsiadowi, który chętnie pozna twoje tajemnice. - wyznał, a na jego pysku zagościł lekki uśmiech.
— Tak, niektóre wilki nigdy się nie zmieniają. Albo powinnam raczej powiedzieć, że pewien wiek nie ulega u wilków zmianie. Ciekawa jestem, czy na starość sama będę równie ostrożna i skąpa w zaufaniu. - wyznała Renesmee. — Wracajmy do zwiedzania. Po wszystkim będziemy mogli pomyśleć co dalej. - dodała po chwili, a na jej słowa Kaberu uśmiechnął się nieco szerzej.
— A więc już planujesz nam więcej wspólnych przygód? - spytał, a kącik Rene drgnął lekko w ledwo widocznym uśmiechu.
— Kto wie. Czas to okaże. Prawda? - odparła, wymijając Kaberu zgrabnym krokiem, przytrzymując jego spojrzenie nieco dłużej, niż było to konieczne.

< Kaberu? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1027
Ilość zdobytych PD: 514 PD + 100 PD + 150% ~ 771 PD
Łącznie: 1385 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz