Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

piątek, 12 września 2025

Od Lumy ciąg dalszy Naharys'a ~ "Spisane w wodzie"

— Może ty mi opowiesz, co takiego robiłaś nad brzegiem jeziora i... czemu cię widziałem w wodzie? To znaczy się twoje odbicie. - Akurat otrzepywałam się z kurzu, który na mnie osiadł podczas zderzenia, ale na jego słowa zamarłam i zmrużyłam oczy. Basior, dość spory na dodatek, nie dość, że nie uważał, gdzie biegnie i lazł jak święta krowa, to jeszcze bezczelnie wyjeżdża do mnie z urojonymi pretensjami. No czyste chamstwo po prostu. I te jego śmieszne, pożal się boże roszczenia. Co robiłaś? A czemu tak? Dlaczego srak? Zdecydowanie za mocno uderzył się w ten swój pusty łeb, jeśli myśli, że cokolwiek mu powiem. Nic z tego, nie ze mną takie bajery.
— To, co robiłam nad jeziorem to totalnie nie twoja sprawa. - niby z jakiego powodu miałabym się komukolwiek tłumaczyć. A już zwłaszcza komuś takiemu jak on? — A ty gdybyś widział coś więcej niż czubek własnego nosa, bez problemu zauważyłbyś, że stoję obok ciebie. Więc tak, geniuszu, to naturalne, że widziałeś moje odbicie. - To co, gdzie i z kim robię, to jest moja prywatna i osobista sprawa, jemu kompletnie nic do tego. Niech więc nie myśli sobie, że może czegokolwiek ode mnie sobie żądać. Bo zdecydowanie nie może i nigdy nie będzie mógł.
— Nie wciskaj mi tu kitu, dobrze? Nikogo obok siebie nie widziałem, a twoja słodka buźka jakimś cudem świeciła odłogiem w odbiciu wody. Więc wybacz, ale to, co tu robisz, jest moją sprawą… - gdyby nie moja pewność co do mojego perfekcyjnego słuchu to miałabym wątpliwości w to co słyszę. Może jednak mój zmysł zaczął szwankować, a ja powinnam zacząć rozglądać się za inną profesją? Albo to ja zbyt mocno uderzyłam się w głowę i przez wstrząśnienie mózgu mam jakieś zwidy i przesłyszenia? Ale no błagam, on tak na poważnie? To było stuprocentowo na serio? Żadnej próby wkręcenia, zrobienia ze mnie idioty i planowanego wyśmiania prosto w oczy? Naprawdę miał czelność pultać się o w gruncie rzeczy moje prywatne sprawy? Większego bezczelna już dawno nie spotkałam. Należało go jak najszybciej sprowadzić na ziemię. A tacy jak on zwykle mierzą wysoko i spadają bardzo boleśnie.
— Nawet matce się nie spowiadam z tego co robię, a ty sądzisz, że tobie powiem? Zapomnij. - prychnęłam i leniwie machnęłam ogonem, z którego posypał się pył z drogi leśnej. Wyglądało to, jakbym chciała odgonić muchę postaci basiora przede mną, a zamiast tego wzbudziłam do życia mini piaskową burzę — I nie dość, że zadufany w sobie to jeszcze ślepy. To niezbyt dobre połączenie. - coraz bardziej mnie irytował i jeszcze na dodatek to jego parsknięcie śmiechem. Takich jak on zjadam na przystawkę bez zbędnego gryzienia. To, że myśli, że może patrzeć z góry, nie oznacza, że jest to prawda objawiona.
— W przeciwieństwie do ciebie, ślicznotko, ja nie oceniam nikogo przy pierwszym spotkaniu. - i jeśli miał nadzieję, że tania bajera i wątpliwy urok osobisty w jakiś sposób dadzą mu przewagę, to się chłopina srogo przeliczy.
— Dla ciebie to może faktycznie być nasze pierwsze spotkanie, wcześniej twoje ego ci mnie zasłoniło. - znowu machnęłam ogonem i po raz kolejny posypał się pył. Aż kichnęłam, gdy kurz wpadł mi do nosa. Przez tego pajaca byłam cała brudna, aż ciarki przechodziły po plecach. Musiałam jak najszybciej pójść się wykąpać i dokładnie wyczyścić futerko, by znowu lśniło. No ale najpierw obywatelski obowiązek. Pokazanie basiorowi, gdzie jego miejsce.
— Hoho, uważaj, żebym ja ci zaraz nie powiedział, co tobie przysłoniło twoje śliczne oczęta. - natychmiast wypaliłam.
— Narcyzowaty laluś? Uważaj, bo jak będziesz się tak ciągle sobie przyglądał to popadniesz w samo zachwyt. - po raz kolejny otrzepałam się, wzbudzając kłęby kurzu. Pył poleciał bezpośrednio na basiora, ale zdążył uskoczyć i nie skomentował tego. Zresztą, on też był brudny po naszym zderzeniu się.
— Na razie czemu się przyglądam, to twoim seledynowym oczętom i na razie, to nie mogę wyjść z zachwytu z ich powodu. - zmiana strategii na pochlebstwa, może i by się sprawdziła, gdyby natknął się na kogoś innego. No ale, na jego nieszczęście wpadł na mnie, jestem totalnie odporna na takie głupie gadanie.
— Och, czyli jednak masz gust. Już myślałam, że potrafisz zachwycać tylko się samym sobą
— To następnym razem zacznij myśleć, nim zaczniesz oceniać kogoś pochopnie, jasne? A co do twojego odbicia w wodzie, to jakaś twoja sztuczka? Iluzja? - robił się męczący z tym swoim wypytywaniem. No i zdecydowanie nie powinien dowiedzieć się o mojej małej sztuczce. Miała to być tajemnica handlowa, a w tym przypadku zawodowa.
— Przecież ci powiedziałam, że stałam obok ciebie. Jesteś  głuchy czy głupi, bo to, że ślepy to już wiem. - Jako szpieg doskonały, nie mogłam sobie pozwolić, by jakiś łachudra paplał o mojej umiejętności na prawo i na lewo. To byłoby nieprofesjonalne wypstrykać się ze swoich asów tak po prostu. No i Alfa byłby wściekły. Wyraźnie uzgodniliśmy, że nie powinno to być coś, co krąży jako informacja powszednia. Nie wiadomo, do czyich uszu trafi, a wywiadowczą przewagę zawsze warto mieć.
— Och, uwierz mi, że ślepy nie jestem, a tym bardziej głupi. Za to ty jesteś kiepską kłamczuchą. - spojrzałam z widocznym politowaniem na niego, oskarżanie mnie o bycie kiepskim kłamcą to tak jakby rasową kurtyzanę oskarżyć o bycie dziewicą. To śmieszne i niedorzeczne. Powinien trzy razy się zastanowić, zanim coś palnie i zacznie się kompromitować na całego.

— Naprawdę sądzisz, że wysilałabym się na kłamstwo dla kogoś takiego jak ty? Masz o sobie zbyt wysokie mniemanie. - jestem szpiegiem, zawodowym szpiegiem. Moją największą bronią, a zarazem obowiązkiem jest kłamanie jak z nut. W swoich fachu szkoliłam się od dzieciaka. Żaden laluś nie będzie więc mi zarzucał, że nie potrafię kłamać. To już jest kwestia nie tyle zachowania tajemnicy, ile dumy i honoru. Marnego honoru, bo marnego, ale jednak jakieś resztki mi jeszcze pozostały.
— Och, za to ty, skowronku, pięknie wyglądasz, gdy się unosisz, wiesz?
— Słodki jesteś, gdy próbujesz być złośliwy. - mówię słodko, za słodko by mogło być to szczere. — Tak uroczo marszczysz nosek, jakbyś naprawdę wierzył, że mnie tym ruszysz. - pacnęłam go ogonem w czubek nosa, by podkreślić swoje słowa. Jego złośliwość nie przyniosła zapewne pożądanego przez niego efektu, po prostu bawiła, nic więcej. Na taką starą wygę jak ja potrzeba czegoś więcej niż dobrych chęci i wiary w swoje śmieszne umiejętności. Jednocześnie, ktoś taki jak on nie był nawet najmniejszą konkurencją, więc nie musiałam się wysilać, by przygotować dla niego coś ekstra.
— A jeśli ty myślisz, że twoim zadartym noskiem sprowokujesz mnie do czegoś, to jesteś w błędzie, skowronku. - mrugnął do mnie, co zapewne powinno zwalić mnie z nóg. Jednak ciężki trening na niewieścich sercach poszedł się paść. Alvaro od siedmiu boleści. Cóż, jak to się kiedyś mówiło, nie tą razą chłopcze.
— Albo coś ci wpadło do oka, albo przejawiasz pierwsze objawy epilepsji. Idź do medyka, póki jeszcze czas. - głośny śmiech wymieszał się z chrząknięciem. Nie naszym i nie tak obcym chrząknięciem. Oboje jak na zawołanie odwróciliśmy się w stronę źródła niespodziewanego dźwięku. Nasz ukochany i miejmy nadzieję niepanujący wiecznie Alfa nie wiedzieć czemu, wywlókł swoje spasione cielsko i zaszczycił nas swoją obecnością. Rzadki widok. Z tego co przez ten niezbyt długi czas, który spędziłam jako członek jego watahy, zdążyłam zauważyć, że jeśli to nie jest nic, przez co zaczyna palić się mu pod dupą, to gównodowodzący zdecydowanie preferuje mniej dynamiczne rozrywki. W każdym razie stary grubas nie miał zbyt zadowolonej miny. I w tym momencie zaczęłam się w duszy modlić. Miałam wielką nadzieję, żeby nie chodziło czasem o ten numer, który ostatnio wycięłam w zbrojowni. Jednak niezadowolony wzrok nie był skierowany w moją stronę, Alfa zdecydowanie patrzył na białego basiora, nie na mnie. A z tego wynikało, że jeszcze nie dotarły do niego plotki, które w pewnym momencie z pewnością dotrą. Zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, kto doniesie. Lepiej było się przez jakiś czas nie wychylać, zrobiłam kilka kroków w tył, żeby w razie czego mieć swobodną drogę ucieczki. A biorąc pod uwagę kondycję szefa, nie byłby to zbyt wielki wyczyn. W każdym razie wszystko wskazywało, że to mój nieszczęsny towarzysz, z jakiegoś nieznanego mi powodu, jeszcze nieznanego, musiał w jakiś sposób podpaść Alfie. Albo po prostu Alfa potrzebował podzielić się z kimś swoim wątpliwym urokiem i wyładować swoją frustrację na kimś innym. A towarzyszący był po prostu w złym miejscu i o złej porze. Cóż, jego problem, i tak długo jak Alfa nie przyczepi się także do mnie, nie będzie to mi przeszkadzało.
— Trening. - czerwone tęczówki, które jeżą sierść na karku, wwiercały się w bezimiennego basiora, który zupełnie jakby spuścił z tonu i  nie puszył się tak bardzo jak jeszcze przed momentem. Niezrozumiale mruknął coś tylko do Alfy i powlókł się zaraz za nim.
— Był sobie Laluś i nie ma Lalusia. - mruknęłam rozbawiona do siebie pod nosem odprowadzając oba wilki wzrokiem jednocześnie ciesząc się, że tym razem to nie ja dostąpiłam wątpliwego zaszczytu bury od Alfy. Cały czas byłam pod wrażeniem, jakim cudem komuś takiemu jak on, tak długo udało utrzymać się palmę pierwszeństwa. Po raz kolejny kichnęłam i poszłam w stronę jeziora. To najlepszy czas na pierwszą, szybką kąpiel, nie chciałam tego syfu przynieść do domu. Pogoda jak najbardziej dopisywała, nic więc nie stało na przeszkodzie by zaczerpnąć kąpieli na świeżym powietrzu. Naturalna woda zdrowsza dla futerka.
Po kąpieli i obowiązkowej dość lekkiej, ale sycącej kolacji, gdy zaczął zapadać ćmok, ruszyłam do pobliskiej knajpy. Wcześniej niechcący podsłuchałam, że podobno organizowany jest tam dzisiaj jakiś śmieszny turniej. Okazja sama w sobie wpadła mi w łapy, mogłam zarobić i się napić na koszt innych. A tym dwóm rozrywkom, to nie zdarza mi się odmawiać. A dodatkową atrakcją jest to, że wśród pijanego motłochu bardzo łatwo wyniuchać ciekawe informacje. Języki skutecznie się rozwiązują, więc na tacy podane mam nowinki, które w przyszłości nie omieszkam wykorzystać. Już przed drzwiami było słychać harmider dochodzący ze środka, a ja, jako istota zrodzona z chaosu idealnie odnajduję się w takiej scenerii. Bez najmniejszego wahania wpakowałam się do środka, by poznać moje nowe miejsce uciechy.

< Naharys? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1614
Ilość zdobytych PD: 807 + 160 PD  +  150% ~  1211 PD
Łącznie: 2178 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz