Odskoczyła gwałtownie, gdy z nosa ognistej wilczycy wyleciał dym i płomienie. Nie podpaliły niczego, ale sam ich widok był wyraźnym znakiem na to, że należy uważać z rozmówczynią. Ogień to niezwykle potężny i niebezpieczny żywioł. Tuna zjeżyła sierść i warknęła ostrzegawczo.
– Co to ma znaczyć? To była próba ataku? – Spytała, dając jasno do zrozumienia, że kończy jej się cierpliwość. Cassaluba wydała się wyraźnie zaskoczona pytaniami Tuny. Zamyśliła się głęboko, marszcząc przy tym nieznacznie brwi. Po chwili namysłu ognista przerwała dość napiętą ciszę.
– Ah! Chodzi Ci o płomienie? – Kolorowa przytaknęła, skinieniem głowy i uważnie przyglądała się Callas.
– Przepraszam, nie chciałam Cię przestraszyć. Potrafię podnieść temperaturę swojego ciała. Wydmuchując wtedy powietrze powstaje dym, a nawet płomienie. – Wyjaśniła, po czym odchyliła głowę lekko do góry i zademonstrowała zdolność jeszcze raz, tym razem nie budząc już większego niepokuju Tuny. Różowa wilczyca jednka nie umiała ukryć szoku. Zdolność owszem jest imponująca, ale nieco przez to wilczyce odbiły od głównego tematu. Zdecydowanie wyższa od niej wadera, albo była zwykłym podróżnym i stroiła sobie z niej żarty, albo była wabikiem wilków, które chciały wejść na tereny watahy. Westchnęła, głośno wypuszczając powietrze.
– Spróbujmy jeszcze raz, bo widzę, że mimo wszystko dalej nie bardzo orientujesz się w swojej
sytuacji. – Stwierdziła kolorowa. – Tak, czyjaś aktywność została zgłoszona. Twoja albo twoich pobratymców, czy też innych wilków. To niezbyt rozsądne zapuszczać się tak głęboko w czyjeś terytorium. Granicę przekroczyłaś na pewno jakieś 15 km temu. Wiesz co Ci za to może grozić? Na Twoje szczęście albo i nie, trafiłaś na mnie, a nie na któregoś z najemników lub czujek. – Wyjaśniła Tuna i nie ukrywajmy, że w tym momencie czuła się jakby tłumaczyła szczeniakowi dlaczego to co zrobił było złe i jaka czeka go kara. Cassaluba wyglądała, jakby jakaś zakładka w jej umyśle nagle przeskoczyła na inny tor rozumowania, bo jej mina wyraźnie spoważniała. Być może przypomniała sobie właśnie, dlaczego tak właściwie, miały przyjemność rozmawiać. W sumie to teraz bardziej przypominała zaginione i smutne szczenię (Co w obecnym mniemaniu Tuny nie było dalekie od prawdy, zważywszy na nietypowe zachowanie ognistej). Dała jej chwilę ciszy na przemyślenia, po czym zaczęła mówić powoli i wyraźnie.
– Jeśli nie jesteś wrogiem, to co zamierzasz? Nie możesz tu tak po prostu przebywać. Na pewno nie bez eskorty. Mogę Cię zaprowadzić do Varony, czyli najbliższego, neutralnego miasta. Będziesz tam mogła bezpiecznie odpocząć i zebrać siły. Jeśli zdecydowałabyś się np. na dołączenie do watahy, co jest jak najbardziej możliwe, nie mogłabyś jednak tego zrobić dzisiaj. Alfa nie przyjmuje nikogo o tej godzinie. Musiałabyś poczekać do jutra na jego audiencję, a ja mogłabym Cię na nią umówić. – Tuna czuła jak mimo wszystko buzuje w niej adrenalina. Obcy wilk może dołączy do watahy, a może tylko się zgubił i szuka miejsca do pobierania myśli. Przez cały ten czas Callas, milczała, uważnie się przyglądając mniejszej od siebie wilczycy. Tuna odnosiła nawet wrażenie, że mimo iż ognista na nią patrzyła, jej wzrok był momentami jakby nieobecny. Kolorowa jednak nie była jej dłużna i również uważnie badała ją wzrokiem. Po chwili wyrwała Cassalubę z zamysłu i spytała:
– To jaka jest Twoja decyzja? Odprowadzić Cię do miasta, gdzie stwierdzisz, co dalej, czy może zaprowadzić Cię tylko do granicy i wskazać Ci jakiś konkretny kierunek lub drogę?
poniedziałek, 28 października 2024
Od Tuny Ciąg dalszy Callas ~“Samotny Płomień”
<Callas?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 530
Ilość zdobytych PD: 265 PD + 50 PD + 150% ~ 398 PD
Łącznie: 1168 PD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz