Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Od Itami ciąg dalszy Dante ~ "Jak lis do lisa"

Mogła ze szczerym uśmiechem stwierdzić, że zyskała - może nie dozgonnego, na takie stwierdzenie może być jeszcze za wcześnie - wartościowego przyjaciela. Za każdym razem, kiedy w progi lecznicy zawitał Dante, z tym swoim uroczym i ciepłym uśmiechem, cały smutek potrafił w połowie spłynąć po niej, jak woda po kaczce. Częstował ją przeróżnymi łakociami, a ona mogła jedynie zachodzić w głowę, skąd Dante je bierze? I zastanawiała się, dlaczego tak panu Dante zależy na jej dobrym humorze? 
Pewnego dnia, kiedy miała nieco lżejszy dyżur w lecznicy, miała na tyle sił, aby wybrać się do Varony. Biblioteka była okupywana przez grupkę starszych wilków, którzy bardziej rozglądali się za dzisiejszą prasą, aniżeli prawdziwą literaturą. Pan Dante zaś, trzepocząc donośnie skrzydłami, lawirował między regałami i uzupełniał brakujące miejsca na półkach. Na dźwięk otwieranych drzwi, serdeczny uśmiech pojawił się na jego pyszczku, momentalnie stracił zainteresowanie swoim zajęciem, po czym sprawnie wylądował tuż koło lewicy Itami. 
– Witam, panienkę - odezwał się Dante, składając pocałunek na drobnej łapie Itami. 
– Proszę sobie nie przeszkadzać, panie Dante, ja mogę poczekać. 
– Praca nie zając, nie pokica nigdzie. Napije się coś panienka? Akurat mam parujący imbryczek herbaty ziołowej. 
– Skoro pan proponuje. Przysiądę się gdzie przy stoliku i zaczekam, aż pan skończy pracę. 
–  Już prawie skończyłem. Zostało mi jeszcze kilka książek do uzupełnienia, wie panienka, miałem dziś sporo zwrotów, a nawet jakiś barbarzyńca zwrócił mi książkę w częściach... wyobraża sobie panienka? 
– Ktoś bez szacunku do pisma. Barbarzyńca to zbyt delikatne określenie. - odparła Itami, skrzywiając się z niezadowolenia. Jeśli na świecie istniało coś, czego Itami mogła znieść, to rasizmu oraz przejawy skrajnego zidiocenia. Z zainteresowaniem spytała, czy władze biblioteki, o ile takowe istniały, raczą wyciągnąć konsekwencje z zaistniałej sytuacji. 
– No, to był drogocenny wolumin, traktujący o rządach dynastii Nora, polityce ówczesnych władców i z czego zasłynęli. No, będziemy wnioskować o pokrycie kosztów zniszczenia. 
– I dobrze. Może to czegoś nauczy tego... szkoda słów, panie Dante. Przyszłam do pana, żeby jeszcze raz podziękować panu za to, że pan wspierał mnie w czasie samotności. 
– Ależ nie ma żadnego problemu. To była dla mnie przyjemność, panienko. 
– A mimo wszystko... 
Itami, sama w duchu dziwiąc się swojej śmiałości, postąpiła krok do przodu i wtuliła policzek w ramię samca. Ten, kompletnie zaskoczony, po chwili objąwszy delikatnie Itami w pasie, przyciągnął ją bliżej swego ciała. 
– Wie pan, panie Dante - powiedziała samica, przykładając ucho do piersi Dantego. Serce, bijące rytmicznie, było czymś, co Itami chciała w tamtym momencie usłyszeć. – Słowa nie będą w stanie oddać tego, jaką wdzięczność chcę panu przekazać. 
Otarłszy się delikatnie policzkiem, podjechała nim do szyi samca i tam złożyła ciepły, lekki pocałunek. Po czym odsunęła się, starając ukryć zalewające jej piegowate policzki rumieńce.
– Cóż.. nie mam nic dla pana, ale mam nadzieję, że to w pełni odda moją wdzięczność do pana. 
– Ależ panienko... - Dante zająkał się wyraźnie nie mógł wyjść z narastającego podziwu. – Ja na prawdę, robiłem wszystko, aby panience ulżyć w samotności. Z pewnością każdy zrobiłby to samo na moim miejscu. 
– Nie każdy, panie Dante - odparła, nieśmiało spoglądając w jego stronę. – Może mi pan uwierzyć, że nie każdy.

*
Od kiedy Atrehu powrócił z długotrwałej misji i zostawił ją za sobą, ale obowiązki niechybnie upomniały się o niego, stał się - tak wydawało się Itami - bogatszy o nowe doświadczenia. A Itami o wiele więcej doznań miłosnych z jego strony od kiedy przyznał jej, że należy do niego. A on należy do niej i przypominali sobie o tym każdej nocy. Myślała nawet, aby zapoznać pana Dantego z Atrehu i sprawić, by wspólnie nawiązali jakąś nić porozumienia, zwłaszcza, że Itami nie zamierzała rezygnować ze skrzydlatego samca. Kiedy Atrehu był nieobecny, wszak to Dante przynajmniej w większej połowie wypełniał jej pustkę w sercu - otarła się nawet o stwierdzenie, że mogłaby coś poczuć do niego... Wyznawała zasadę, że miejsce w sercu znajdzie się dla wielu, ale czy Atrehu będzie w stanie to zaakceptować? Lubiła Dantego. Był on troskliwym - i co najciekawsze! -  wrażliwym samcem, co w tych czasach jest niebywałą rzadkością. 
– Panie Dante? - zapytała pewnego razu Itami, kiedy postanowiła poczytać w ciszy. 
Skrzydlaty samiec wychynął zza regału. 
– W czymś pomóc, panienko Itami? 
– Miałabym do pana pewne pytanie. 
Zniknął z powrotem, by po chwili wrócić już nieco odciążony od książek, które musiał poukładać w taki sposób, by miało to łapy i nogi. Odetchnął z ulgą i usiadł naprzeciw Itami. 
– Tak? 
– Miałabym bardziej propozycję, niż pytanie. Chciałabym panu kogoś przedstawić. Kogoś bardzo ważnego w moim życiu. 

<Dante?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 720
Ilość zdobytych PD: 360 PD + 70  PD  + 30% ~ 108 PD
Łącznie: 538 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz