Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

środa, 13 listopada 2024

Od Itami ciąg dalszy Miguela ~ "Światło w ciemności"

Rozmowa z Miguelem, zranionym i nieufnym nieznajomym, którego znalazła umierającego w śnieżnej zaspie, teraz otwartym i pogodnym wojownikiem była iście budująca. Z tematów tak przyziemnych, niebawem wznieśli się na takie, które można by je nazwać "wartościowymi". 
— Twierdzisz, że jestem duszą barbarzyńcy?
Zapytał wtedy, gdy ta oznajmiła mu, że nie byłby w stanie porzucić szlak walki. 
~ Barbarzyńcy to bezmyślne maszyny destrukcji. Wojownicy zaś są kimś więcej. Są ponadto - pomyślała i chciała to powiedzieć. Zaskoczenie jednak wzięło górę nad logiką.
— Miałam na myśli, że masz duszę wojownika! Nie barbarzyńcy! 
Kiedy bywały chwile, gdy waderę ktoś zrozumiał opatrznie, próbowała - niekiedy na siłę - nieco prościej wyjaśnić to, co miała na myśli. Najczęściej wyglądało to na tłumaczenie się małej waderki, która coś spsociła. Nierzadko jąkając się i zalewając policzki czerwieniącym się wstydem. Dlatego przez większość wilków - najczęściej basiorów - uchodziła za osobę iście wstydliwą, uroczą i bezbronną, a ona zaś, miała powód, by unikać rozmów. 

A potem rozmowa potoczyła się już na nieco neutralny grunt. Basior stwierdził, że znów będzie musiał nauczyć się żyć w stadzie, a ona miała zaś nadzieję, że Miguel, mimo tak sceptycznej natury, zdoła się przywiązać do Watahy. Podziękował nawet Itami za tak wielką wiarę, choć wadera nie twierdziła, że powiedziała coś szczególnie miłego. Słowa wydawały się jej być odruchem każdego, komu zależało na czyimś dobru. I nie kłamała, wierzyła, że Miguel na nowo odnajdzie się w nowym społeczeństwie. Wtedy zaś Miguel obawiał się, ale Itami nie bardzo wiedziała, czego. Basior obawiał się, że jeśli przywiąże się do czegoś nowego, a później zaś to straci, spotka się z takim samym cierpieniem. Itami była nieśmiała, nieumiejętnie wyrażała współczucie, co nie oznaczało, że go nie czuła. Podeszła bliżej do Miguela i chwyciła go za ramię. Zacisnęła lekko palce na futrze samca. 
— Chodzi o to, co cię spotkało?
Samiec westchnął tylko i mruknął pod nosem jakiś żartobliwy komentarz, ale sądząc po tonie jego głosu, wyjątkowo starał się, by to tak zabrzmiało. Mimo wszystko Itami zrozumiała, przyglądała się samcowi z rosnącą troską, ocierając przy tym opuszkami swojej łapy o szorstkie włosie na ramieniu  Miguela. A potem spytał. Itami tym razem nie zdołała wyczuć nic żartobliwego, czy nawet uchodzącego za przebłysk dobrego nastroju.
— Miałaś kiedyś coś lub kogoś, kto z początku był dla ciebie całkiem obojętny, ale nagle przywiązałaś się do tego tak bardzo, że nie wyobrażałaś sobie życia bez tej jednej rzeczy, tego elementu? A potem nagle ktoś wyrwał go z twojego życia, na zawsze, bez możliwości cofnięcia tego, co nastąpiło?
Spojrzał w jej morskie oczy, jak gdyby miał nadzieję, że odczyta z nich odpowiedź na nurtujące go pytanie. Itami natomiast nie potrafiła jej udzielić wprost bez wcześniejszego zastanowienia.  
— Wiesz... - zaczęła łamliwie. Opowiadanie o własnych uczuciach nigdy nie przychodziło jej z łatwością. — Miałam kiedyś, jak byłam mała, taką małą szklaną kulkę... wiesz, taką z zamkniętą z jakąś rzeczą w środku. Tam był wyobrażający głowę wilka kawałek drewna. Spodobała mi się bardzo. Bo, wiesz... ehmm, chciałam być takim wilkiem... to znaczy się, ehmmm... wybacz, muszę się zastanowić. 
— Spokojnie, Itami - odparł z rozrysowującym się przyjemnym uśmiechem Miguel. — Nigdzie mi się nie śpieszy. 
— Chodziło mi to, że yyy... dzięki tej kulce miałam nadzieję, że pomoże mi ona odkryć w sobie moc, jaką mają magiczne wilki. A potem, kiedy chodziłam do szkoły, złośliwe szczeniaki ukradły mi ją i na moich oczach rozbiły o kamień. Ot, po kulce został mi już tylko ten kawałek drewna. Wtedy też, yghhmmm, straciłam nadzieję, że kiedyś odkryję w sobie moc. A potem jeszcze ta prawda, że w moich żyłach jest tyle z wilka, co u głupika z rekina. Bez tej kulki poczułam się brudna i bezużyteczna. 
Chciała coś powiedzieć, ale głos się jej złamał, jak drobna gałązka. Żal zabolał ją w piersi tak bardzo, że po policzkach popłynęły jej łzy. A potem, jakby zrozumiała, w jakim stanie się znalazła, szybko potarła nadgarstkiem powieki i odwróciła głowę. Nie mogła znieść na sobie spojrzenia samca, przed którym znów pokazała, jaką jest słabą i żałosną beksą. 
— Ja... przepraszam.  
Itami nie wiedziała, ale basior niemal znieruchomiał. Nerwowo postukawszy pazurami o kubek z wodą, oblizał pysk zgodnie ze swoim niezdrowym nawykiem. Usłyszała to, jak język szorując po ustach, zniknął za cicho zatrzaskującymi się zębami. 
— Itami, ja... 
— Już jest w porządku - Itami zarzuciła grzywkę do góry, odsłaniając poczerwieniałe od płaczu oczy. Bez śladów łeb na piegowatych policzkach. — To tylko nic nie warte szczenięce wspomnienie. Nie jest ono warte łez czy żalu, uczę się żyć tak, jak jest teraz obecnie. Tu i teraz. Staram się nie myśleć, co będzie za dwa dni albo trzy tygodnie, bo to wyłącznie tajemnica losu. 
Itami pociągnęła nosem, nie zdając sobie sprawy z przepływu elokwencji, niezmąconej żadnym zająknięciem. 
— Itami? 
— Tak? 
— Dobrze się czujesz? 
— A czemu miałabym się źle czuć? - zapytała już spokojniej, choć wydawało jej się, że tym pytaniem, Miguel mógł ją wziąć za wariatkę. Albo przynajmniej za niezrównoważoną psychicznie wariatkę. — Czuję się znakomicie. Ty pewnie też czujesz się dobrze...  więc o co Ci chodzi? 
Zabrzmiało ostrzej niż zamierzała. Westchnęła tylko, odchyliła głowę do tyłu. Westchnęła znowu. 
— Miguel, ja cię bardzo przepraszam.
Odsunęła od siebie krzesło i bezwiednie odwróciła się w stronę okna, nie uraczywszy basiora nawet lekkim spojrzeniem. Wyśledziła ruch kiwających się w rytmie wiatru drzew, oparła podbródek o łapę, a łokieć wsparła na parapecie. Wyłączyła się kompletnie z rozmyślań i tępo obserwowała ruchy gałęzi i targanych przez wiatr liści. Chwilę później skonstatowała, że Miguel zjawił się blisko niej. Nieśmiało - wyczuła to z ruchów jego łapy - objął ją za szyję, zapewne by wesprzeć ją i pocieszyć, po czym przygarnął do siebie i powoli tulił. A ona zatopiła się w cieple jego futra, ześlizgując się spojrzeniem na parapet, pokryty skruszałą, starą farbą. 
— Nie gniewaj się na mnie, jeśli odebrałeś to negatywnie. - wymruczała cicho i westchnęła, któryś raz z kolei, nie mogła wiedzieć, bo nie liczyła.  

< Miguel? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 948
Ilość zdobytych PD: 474 PD + 90 PD + 30% ~ 142 PD
Łącznie: 706 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz