Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

poniedziałek, 2 grudnia 2024

Od Tegai ciąg dalszy Sybira ~ "Opatrzność losu"

Było mi głupio i czułam się trochę zażenowana tym, że opadłam z sił w towarzystwie mojego nowego gościa i współlokatora. Możliwe, że miał rację, mogłam się przepracować, choć nigdy się tego nie spodziewałam. Jednak po dłuższej chwili namysłu, doszłam do wniosku, że Sybir miał rację. Nie myślałam najpierw o sobie tylko o obowiązkach, przez co zaniedbałam dobry wypoczynek. Skorzystałam z jego pomocy, choć nie potrafiłam uspokoić bijącego serca. Cóż, nie zawsze ma się okazję na przejażdżkę na grzbiecie basiora. Gdy tak ze mną szedł, kołysanie zaczęło mnie usypiać, aż w końcu zasnęłam. Nie pamiętam, co było po tym, jak zasnęłam z wiadomych powodów, ale czułam się jakbym leżała wśród traw, długich i bujnych. Piękna polana, a słońce grzało moje futro w przyjemny sposób. Właśnie tak to odczuwałam.
~
Jęknęłam cicho, gdy do mojego nosa dostał się ciekawy zapach. Ziewnęłam i otworzyłam oczy. Kilkukrotnie zamrugałam i podniosłam się nieco, a kołdra zsunęła się do moich bioder. Rozejrzałam się po pokoju i wtedy zorientowałam się, że po pierwsze, nie pamiętam, bym się kładła, po drugie to nie mój pokój. Zapach, który mnie zbudził, wciąż był obecny w powietrzu. Zaciekawiona chciałam to sprawdzić, więc wstałam ostrożnie z łóżka i poprawiłam kołdrę, wygładzając każde skrzywienie na niej. Zerknęłam na okno i odsłoniłam firanki, by ciepłe promienie słońca wypełniły pokój, ogrzewając go. Następnie powoli skierowałam się na dół do kuchni. Mojej uwadze nie umknęło, że trochę się pozmieniało. Wazony z kwiatami wydawały się równiej ułożone na korytarzowych szafeczkach, dywan, o który często się potykałam, tym razem nie czyhał na moją niezdarność z zawiniętym rogiem, wszystko wydawało się poukładane i wysprzątane. Poczułam dziwne uczucie w piersi. Zrobiło mi się ciepło i nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który zagościł na moim pyszczku. Dotarłam do kuchni i zajrzałam do środka. Dostrzegłam Sybira, którego postać była otoczona kuchennym chaosem. Dostrzegłam mięso, które wydawało mi się, było przygotowane, by zrobić z niego jakąś pieczeń lub coś podobnego. Sybir stał uważnie nad pojemniczkami z przyprawami. Jego wzrok był skupiony, sprawiając wrażenie ostrej kalkulacji.
— Hej. - odparłam z ciepłym uśmiechem, wchodząc do kuchni. Samiec spojrzał na mnie i skinął mi głową.
— Wypoczęta? - spytał, a ja nerwowo zachichotałam, gdy myślami wróciłam do sytuacji, gdy mnie niósł na grzbiecie.
— Tak, czuję się, jak nowo narodzona. - przyznałam z uśmiechem. Wolnym krokiem zbliżyłam się do Sybira. Zatrzymałam się niedaleko niego.
— Co gotujesz? - spytałam, a na moim pyszczku wciąż gościł ciepły uśmiech. Samiec nie odpowiedział od razu. Przechyliłam głowę na bok.
— Pieczeń...- odparł nieco ciszej, a ja zamerdałam figlarne ogonem.
— Jakiś szczególny rodzaj? Jakich przypraw użyjesz? Będziesz ją marynować? - zaczęłam wypytywać zaciekawiona. Sybir uważnie spoglądał na przyprawy, a ja machałam ogonem entuzjastycznie.
— A jaką polecasz? - spytał po dłuższej chwili ciszy. Przysiadłam i zaczęłam się zastanawiać.
— Nigdy nie byłam fanką zbyt mocnych przypraw. Mam chyba delikatne kubki smakowe. - zaśmiałam się i poklepałam po pyszczku w geście zamyślenia.
— Cóż, pamiętam, że ojciec zawsze robił pieczeń z kilkudniowym wyprzedzeniem, by mięso dobrze nasiąknęło w marynacie, ale znam też inny przepis. Pieczeń z warzywami, nadziewana także grzybami.
— Więc może przygotujemy pieczeń z twojego przepisu? - zaproponował, a ja zamrugałam zaskoczona.
— A co z twoją pieczenią?
— Wiesz, chętnie spróbowałbym czegoś z twojego przepisu. Przekonałbym się, czy nie będziesz próbować mnie otruć. - odparł, a ja zaśmiałam się rozbawiona.
— Hej! Nie jestem w tym aż taka zła! - zaprotestowałam. - Rób miejsce dla szefa kuchni! - dodałam rozbawiona.
— Czekam na rozkazy, szefowo. - odparł Sybir i przesunął się nieco.
— Mam dla ciebie ważne zadanie. Ponacinaj to mięsa, ja pójdę po warzywa i grzyby. - odparłam i ruszyłam w kierunku piwniczki, gdzie przechowywałam zebrane wcześniej plony. Gdy wróciłam z warzywami, zobaczyłam, że mięso było idealnie przygotowane.
— No proszę, masz w tym wprawę.- odparłam z uśmiechem i opukałam warzywa w wodzie. Po przygotowaniu składników wszystko umieściliśmy w naczyniu i ustawiliśmy nad ogniem. Sybir zaproponował, że posprząta po naszych kuchennych rewolucjach, ja natomiast przysiadłam obok. Westchnęłam cicho i oparłam łapy o stół, a na nich osadziłam głowę. Sybir zerknął na mnie.
— W porządku? - spytał, a ja skinęłam głową.
— Tak, tak. Po prostu... Przypomniały mi się czasy, w których gotowałam razem z ojcem. - wyznałam cicho i przymknęłam na moment oczy. — Zmarł zaraz po tym, jak skończyłam 3 lata. Zachorował, ale pomoc medyków nic nie dała... Ponieważ nie przyjmował jej. Wyjawił mi to na łożu śmierci. Zastanawiam się czasami, czy to z powodu jego miłości do mojej matki. Ona zmarła przy porodzie, zawsze wspominał ją z taką miłością... Ale nigdy nie zdradził mi jej imienia. - wyznałam, popchnięta przez chwilę wspomnień i słabości. Potem moje oczy stały się rozmarzone.
— Chciałabym przeżyć coś tak silnego. - wyznałam z uśmiechem. Potem zaśmiałam się cicho.
— Znów się dałam ponieść... Przepraszam. Dziękuję ci, za wcześniejszą pomoc i wspólne gotowanie. - odparłam, a mój ogon na nowo lekko zamerdał.
— Muszę przyznać, że nie pamiętam, kiedy tu było tak czysto. - zaśmiałam się.

< Sybir? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 785 
Ilość zdobytych PD: 393 PD + 70 PD  +  30% ~ 118 PD
Łącznie: 581 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz