Podążając znaną ciemnoszarej waderze ścieżką, minęła się z kilkoma wilkami, które już wcześniej miała okazję poznać. Większość co prawda tylko z wyglądu i zapachu, z odległości tych kilku metrów, które dzieliły młodą waderę od zainteresowanych nową, nikomu nieznaną przybyszką. Każdemu skinęła delikatnie głową, z czystej kultury. Nie zamienili ani słowa, nikt jej nie zatrzymał. Westchnęła ciężko, zatrzymując się w miejscu, gdzie drzewa zaczynały się przerzedzać i ustępowały miejsca polanie, obficie zarośniętej trawami i różnego rodzaju roślinami. Miraż spojrzała z nadzieją w lekko zachmurzone niebo.
– Niestety, dziś także nie zastanie nas deszcz. - Wymruczała pod nosem. Fuknęła zirytowana, chociaż nie potrafiła się za bardzo złościć. Była najedzona, miała sprzymierzeńców, cel w życiu i wiele nadziei w sercu. Rozmarzonym wzrokiem wpatrywała się przed siebie, aż widok zaczął jej się coraz mocniej rozmazywać.
– Co za wyjątkowo ciepła jesień, niech to... - Zaczęła, cichym tonem, gdy nagle z zamyślenia wyrwał ją niski głos za plecami.
– Co tam marudzisz? - Burknął niechętnie wysoki i dobrze zbudowany samiec. Miraż kojarzyła go jedynie z widzenia, pamiętała, że nie zamienił z nią jeszcze ani razu żadnego słowa. Rozumiała to, nie każdy przepadał za posiadaniem wielkiego grona przyjaciół i zagadywaniu do każdego, kogo spotka. Ona była tak naprawdę przeciwieństwem tego stwierdzenia. Waderę przeszedł krótki dreszcz na grzbiecie i szybko spojrzała w stronę, z której dobiegały słowa. Ciemnoszary basior, z niebieskim zdobieniami w umaszczeniu, leżał na sporym głazie pod drzewami za samicą. Próbowała sobie przypomnieć, czy jak tutaj dotarła, to tam był i go przeoczyła, czy przyszedł tutaj chwilę po niej. Niestety, na daremno. Samiec odchrząknął, wyraźnie znudzony czekaniem na odpowiedź. Wtedy, po chwili przypatrywania się niespodziewanemu towarzyszowi, zabrała głos.
– Marudzę, że ciepło jest. - Odpowiedziała udawanie obojętnym tonem. – I że nie pada.
– To chyba dobrze? - Samiec przypatrywał się młodej waderze czujnie.
– Nie zawsze.
Ciemnoszary basior podniósł się sprawnie z kamienia i zeskoczył z niego, stając bliżej, o wiele mniejszej od niego, samicy.
– Jesteś nową waderą w szeregach watahy? Wysoka jesteś jak na szczeniaka. - Gdy to mówił, Miraż miała wrażenie, że w jego oczach błysnęła pewnego rodzaju zaczepna iskra.
– Tak. Nazywam się Miraż i... mam półtora roku, to już nie do końca szczeniak. - Odpowiedziała, starając się nie uciekać wzrokiem na boki.
– Nadal g*wniara. - Podsumował ze spokojem w głosie. Wadera zacisnęła mocniej zęby. Prawdą było, że basior był dobre trzy lata starszy od niej. I miał prawo ją nazywać szczenięciem, lecz wtedy wypuścił przeciągłe powietrze z nosa i w powiedział coś, co rozweseliło na dobre Miraż. - Nazywam się Drago.
– Miło mi Cię poznać. - Młoda wadera uśmiechnęła się psotnie, wypowiadając te słowa. Kiedy ktoś się jej przedstawiał, to już był dla niej jakiś krok do przodu. Trochę, jakby miała drugiego wilka w garści. Nowa znajomość oznaczała nowe przygody. Zawsze i bez wyjątków. Miraż wyglądała teraz, z tym psotnym, wręcz dziecięcym uśmiechem, na jeszcze młodszą, niż rzeczywiście była.
<Drago?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 555
Ilość zdobytych PD: 278 PD + 50 PD + Początkowy Booster 150% ~ 417 PD
Łącznie: 1747 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz