– Nie. - odpowiedział jej krótko. – Nie jestem nawet pewny czy wiesz co zbierać.
Nie interesują go wyłącznie grzyby jadalne. Niektóre trojaki również mają swoje zastosowanie w medycynie. To wiedział sam lepiej niż ten mały podrostek. Idąc dalej, poczuł, że coś mu chrupnęło pod łapą. Spojrzał na ziemię. Kosz, który niosła mała, leżał kilka kroków dalej, a części jego spodu rozrzuciły się teoretycznie wszędzie.
– Mhmm. - Mruknął i spojrzał na nią zza ramienia. – Będą kłopoty. - Stwierdził — Takie kosze nie są tanie. Mała westchnęła coś pod nosem i zastrzygła uszami jak młoda łania. Chwilę zamilkła, po czym wypaliła:
– Mam pewne zapasy ziół i grzybów. Mogę Panu oddać ich część w ramach rekompensaty za te. - powiedziała pewnie, wskazując na stertę grzybowych pozostałości. – Trzeba jednak podejść po nie kawałek. W kierunku jeziora Arkane. I no cóż... Musiałby mi Pan powiedzieć, których odmian Pan konkretnie poszukuje. - Biały nie był pewny czy do końca zrozumiał, co usłyszał i co w związku z tym czuł. Na pewno kapkę litości i zażenowania, które musiał rozchodzić. ~ Co za głupie i naiwne szczenię? ~ pomyślał. ~ Czyżby to był złoty ptaszek, który dopiero co wyleciał ze swojej klatki?~
– Dziecko... to miłe z twojej strony, że chcesz się odpłacić, ale... gdzie są twoi rodzice? Albo opiekunowie? Ktoś na pewno cię szuka, a ty szwendasz się sama po lesie. Takie szczeniaki jak ty nie powinny chodzić same.
Stanął i usiadł na wprost niej. Zlustrował ją wzrokiem, szukając czegokolwiek, co mogłoby zdradzić. czyja ona jest. Niektóre rodziny mają swoje herby i malują je na sobie, by się łatwo znaleźć. Niekoniecznie zawsze, ale dość często... Tym bardziej te wyżej postawione...
– Jestem już duża. - Pisnęło pod nosem to małe stworzenie przed nim, pusząc się niczym Rozdymka, kręcąc pyszczkiem w bok. To nawet rozbawiło trochę starszego wilka.
– W to nie wątpię. - Prychnął. – A w domu to pewnie już możesz korzystać z legowiska dla dorosłych, co? - droczył się.
Jak tak na nią patrzył z góry, gdy ta miotała pyszczkiem w tę i we wte, zauważył w końcu coś, co przybliżyłoby mu odgadnięcie, do kogo należy ta przybłęda. Wzdłuż jej nosa biegła brzoskwiniowa linia, która raz po raz się pojawiała, to znikała, w zależności gdzie padały promienie słońca. Ten sam odcień miała też pod oczami w postaci kropek.
Waderka otworzyła pysk, chcąc już coś odpowiedzieć, ale w jej postawie widać było zawahanie.
– Może po prostu zabiorę jakieś zioła dla Pana i rozwiążemy tym jakoś sytuację? - Rzuciła niepewnie propozycję.
– Zioła mam i ja. - Na chwilę spojrzał na miejsce, gdzie wylądowały jego grzybki. – Potrzebuję grzybów. Dokładniej pewnej odmiany rosnącej w górach, ale nie o tej porze roku. Będę musiał je od kogoś kupić. - Znów spojrzał na nią. — Ale co taki mały pryszcz jak ty może wiedzieć, gdzie jest najbliższy targ?
Biały wiedział, gdzie jest targ i od kogo kupić grzyby. To było tylko podchwytliwe pytanie, by sprawdzić, czy ona też wie i, czy da się tam zaprowadzić. Będąc tam już, popytałby odpowiednich osobników i z pewnością mógłby ją tam już gdzieś zostawić, nie musząc się później przejmować.
< Shori? >
PODSUMOWANIEIlość napisanych słów: 618
Ilość zdobytych PD: 309 PD + 60 PD + 150% ~ 464 PD
Łącznie: 833 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz