Stałam na plaży, rozkoszując się ciepłym słońcem i przyjemnym szumem fal, rozbijających się o brzeg plaży Sol Illustris. Niebo było czyste, jedynie od czasu do czasu można było dostrzec maleńką, puchatą chmurkę, lecz była ona zazwyczaj samotna. Spoglądając na horyzont, dostrzegłam, że coś dryfuje samotnie w morzu. Zdziwiłam się, ponieważ nie spodziewałam się niczego podobnego. Przechyliłam głowę na bok w zamyśleniu.
~ Co powinnam zrobić? ~ Zastanawiałam się, lecz nie długo. Ciekawość była silniejsza i już po chwili przebierałam łapami w wodzie. Im bliżej się znajdowałam, tym bardziej widziałam, że ów przedmiot jest niewielkich rozmiarów. W końcu rozpoznałam w nim szklaną butelkę. Z pewnością czułabym zawód, gdyby nie jej zawartość. Nie wiedziałam, co dokładnie skrywa, ale plus był taki, że nie okazała się pusta. Chwyciłam ją w pysk i przypłynęłam z nią na brzeg. Otrzepałam futro z wody i podeszłam do swojego znaleziska.
~ Ciekawe co skrywa się wewnątrz niej. ~ Pomyślałam, przyglądając się jej uważnie. Zauważyłam, że dostęp do jej wnętrza blokuje mi zamknięcie. Chwyciłam je i starałam się wyciągnąć. W końcu udało mi się, lecz o mały włos nie zostałam poważnie ranna. Korek przeleciał milimetry od moich oczu. Gdy upadł w piach, skarciłam go wzorkiem… Jakby to miało go zmusić do żałowania… Wróciłam spojrzeniem do butelki. Zajrzałam w jej wnętrze i wyciągnęłam z niego pergamin. Przechyliłam głowę na bok.
─ Pergamin? – Spytałam na głos samą siebie. Rozwinęłam go ostrożnie. Okazało się, że jest to mapa naszych terenów. Nie przyjrzałam się jej zbytnio. Postanowiłam najpierw pokazać ją moim przyjaciołom. Schowałam pergamin do butelki, zamknęłam ją lekko i pobiegłam w kierunku lecznicy. Na miejscu wpadłam na Itami.
─ Itami! – Zawołałam z uśmiechem. Wadera zaśmiała się krótko na moje zachowanie.
─ Witaj Tega. Widzę, że dziś humor wyjątkowo ci dopisuje. – Powiedziała, spoglądając na mój ogon, który szalał z podekscytowania. Ja zaśmiałam się na jej słowa i lekko zawstydziłam. Cóż mogę poradzić, że tak łatwo się ekscytuję?
─ Tak. Nie uwierzysz, co znalazłam! – Odparłam wesoło.
─ Nie mogę się doczekać, aż mi powiesz. – Powiedziała z uśmiechem.
─ Najpierw mam do ciebie pytanie. Wiesz, gdzie jest Atrehu? – Spytałam. Itami zamyśliła się na moment.
─ Pewnie spaceruje tu i tam. Może uda nam się go spotkać po drodze. – Odparła. Skinęłam z uśmiechem na jej słowa.
─ Więc ruszajmy, a ja opowiem ci, co znalazłam. – Odparłam i wraz z Itami ruszyłyśmy przed siebie. ─ Byłam dziś na plaży Sol Illustris. Pogoda jest tak piękna, że grzechem byłoby nie pójść. – Zaśmiałam się.
─ Masz rację. Pogoda dziś jest zdecydowanie idealna.
─ Dokładnie! Gdy podziwiałam niebo, będąc na plaży, zauważyłam, że w wodzie coś jest. Błyszczało w promieniach słońca. Włączył się mój sroczy instynkt. Po prostu musiałam zobaczyć, co to takiego jest. Wskoczyłam do morza i okazało się, że pływało w niej to. – Ukazałam waderze szklaną butelkę. Ta wzięła ją ode mnie i przyjrzała się jej zaciekawiona.
─ W środku coś jest. – Zauważyła, a ja skinęłam jej głową.
─ Tak, mapa naszych terenów.
─ Naprawdę? – Spytała, a ja przytaknęłam.
─ Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego butelka z pergaminem, na którym są nasze tereny, dryfowała samotnie w morzu. – Odparłam.
─ Dzień dobry drogie panie! – Zawołał wesoło Atrehu, pojawiając się znikąd. Obie podskoczyłyśmy zaskoczone, jego nagłym pojawieniem się.
─ Atrehu! Niech cię! – Zaśmiałam się, a Itami wraz ze mną.
─ Wybaczcie. Byłyście tak zajęte, że musiałem skorzystać z cudownej okazji. Kto wie, kiedy pojawi się kolejna? – Odparł z szerokim uśmiechem.
─ Zobacz, co nasza Tegaja wyłowiła z morza. – Powiedziała z uśmiechem Itami i podała butelkę Atrehu. Samiec spojrzał na mnie zaskoczony, a następnie wziął do łapy butelkę.
─ Pergamin? – Zdziwił się samiec, wyjmując go.
─ Są na nim tereny watahy i te wokół niej. – Odparłam i usiadłam na trawie. Itami poszła w ślad za mną. Atrehu z zaciekawieniem przyglądał się mapie.
─ Wiecie, że widnieje na niej dziwny „X”? – Spytał. Zaskoczona podniosłam na rudego basiora wzrok.
─ O czym ty mówisz? – Spytałam, wstając i podchodząc do Atrehu. Stanęłam za nim i zerknęłam na mapę przez jego ramię. Faktycznie znajdował się na mapie „X”. Umieszczony był w pobliżu Samotnej Góry. Jak ja mogłam to przeoczyć?
─ I co teraz? Co może on oznaczać?
─ Spójrz tu. – Atrehu wskazał na napis, którego też wcześniej nie zauważyłam. ─ "Znajdziesz w niej to, co dla ciebie najcenniejsze" – Przeczytał.
─ Chodzi o skarb? – Spytałam.
─ Pewnie o skrzynię skarbów. – Odparł samiec.
─ Czyli mamy przed sobą prawdziwą mapę skarbów. – Podsumowała Itami. Poczułam na nowo wzrastającą ekscytację.
─ Nowa przygoda! – Zawołałam radośnie.
─ Podzielam twój entuzjazm Tega. Pisze się na to. A jak z tobą Itami? – Spytał i oboje spojrzeliśmy na samicę. Samica o lisiej urodzie przez chwilę milczała. Wyraźnie zastanawiała się nad odpowiedzią.
─ Cóż… Nie zaszkodzi spróbować, prawda?
─ I to lubię! – Zaśmiał się Atrehu.
─ Czyli bawimy się w piratów. - Podsumowałam.
─ Ja będę kapitanem. – Oznajmił Atrehu z dumą.
─ Dlaczego ty? – Spytała Itami, unosząc brew.
─ Jestem tu jedynym samcem. Idealnie nadaję się do dyrygowania dwoma paniami. – Oznajmił, uśmiechając się szelmowsko. Obie spojrzałyśmy z Itami po sobie.
─ Zgodnie obalamy twoje rządy na naszym statku. – Zaśmiała się radośnie.
─ Zgłaszam moją rezygnację, z pływania pod twoją banderą. – Odparłam rozbawiona.
─ Bardzo śmieszne. – Mruknął Atrehu, obrażając się teatralnie. Po chwili całą trójką zaczęliśmy się głośno śmiać.
─ Dobra, teraz na poważnie. Czeka nas dość ciekawa wyprawa. Musimy się przygotować. Spotkajmy się tu jutro z samego rana, dobrze? – Zaproponował rudy samiec, a ja przytaknęłam z uśmiechem.
─ Macie szczęście, że jutro będą mogli mnie zastąpić w lecznicy. – Odparła błękitnooka. Pożegnaliśmy się i wspólnie ruszyliśmy do swoich domów. Następnego dnia spotkaliśmy się całą trójką w wyznaczonym miejscu. Zgraliśmy się jak w zegarku. Wszyscy przyszliśmy praktycznie w tej samej chwili.
─ I jak samopoczucie? – Spytałam z uśmiechem, zatrzymując się przy nich.
─ Jest dreszczyk emocji. – Odparł Atrehu z rozbawieniem.
─ Ciekawi mnie, co uda się nam znaleźć. – Wtrąciła Itami.
— Nie zostało nam nic innego jak się samemu przekonać. - Odparł z uśmiechem Atrehu. Postanowiliśmy ruszyć w drogę. Czekałam nas długa droga do Samotnej Góry. Po drodze nuciłam jakieś stare piosenki, które pamiętałam z czasów szczenięcych. Atrehu dla śmiechu prosił mnie o bis. Itami wtórowała mu, a ja poczułam, jak znów się rumienię. Kilka godzin wędrówki po chwili dało się we znaki. Atrehu zarządził krótki postój. Padłam na ziemię wyczerpana.
— Gdzie twoja energia księżniczko? – Spytał, rozbawiony Atrehu, stając nade mną.
— Chyba zostawiłam ją w domu. - Zaśmiałam się w odpowiedzi.
— Jeśli chcesz, to resztę drogi mogę cię ponieść. - Zaproponował uśmiechając się szeroko. Itami, która położyła się niedaleko, pokręciła głową rozbawiona.
— Kuszące, ale jestem już duża. Dam radę iść mój wybawco. - Odgryzłam się, a Atrehu westchnął teatralnie.
— I co tu począć? Proponujesz jej taki luksus, a ta i tak swoje.
— Upartość ma po tobie. - Wróciła Itami.
— Ej! - Zawołaliśmy jednocześnie z Atrehu. Następnie z podobnym zgraniem, spojrzeliśmy na siebie wzajemnie, karcąc się spojrzeniami. Potem wspólnie wybuchliśmy śmiechem, do którego dołączył ciepły śmiech Itami. Odpoczynek minął nam na rozmowie. Atrehu co chwilę się z nami droczył, a ja z Itami na zmianę odgryzałyśmy się mu. Dzięki temu nuda nie była nam straszna. Po kilku minutach znów szliśmy dalej. W końcu ukazała się nam na horyzoncie Samotna Góra.
— Jak myślicie, jaki skarb może na nas czekać? - Spytała Itami. Jej delikatny głos sprawił, że uśmiechnęłam się ciepło.
— "Znajdziesz w niej to, co dla ciebie najcenniejsze". - Zacytowałam napis. — Jak dla mnie, to coś wyjątkowego.
— Ja nie pogardzę słodyczami lub truskawkami. - Zaśmiał się samiec.
— Ja zastanawiam się, czy w środku mogą znaleźć się jakieś zioła lub cenne artefakty. - Wtrącił Itami.
— A ty Tagaja? Jak myślisz, co może być w środku? - Spytał Atrehu. Zamyśliłam się i spojrzałam w niebo.
— Jeśli mam być szczera... to nie mam zielonego pojęcia, co może się w niej skrywać. Może jakieś bogactwa? W końcu to zazwyczaj je chowano przed innymi na wszelakie sposoby.
— Masz rację. - Odparła Itami.
— Czyli w duszy jednak kuszą cię bogactwa? - Spytał Atrehu z szerokim uśmiechem.
— To nie tak! – Odparłam, śmiejąc się. — Po prostu... Nigdy tak naprawdę nie wiedziałam, czego chcę dokładnie. - Przyznałam.
— Gadanie. Każdy wie, czego chce. - Zaśmiał się Atrehu. Pokręciłam rozbawiona głową. W końcu dotarliśmy do Samotnej Góry.
— Dziwne miejsce, by zakopać skarb. - Wyznałam, a Itami uśmiechnęłam się lekko.
— Jak dla mnie, całkiem dobrze dobrane. Nikt nie spodziewałby się, że tu gdzieś skrywa się skarb. - Odparła, a Atrehu z szerokim uśmiechem wyszedł przed nas.
— Czujecie to? - Spytał. Spojrzałyśmy na niego, nie do końca rozumiejąc, o co chodzi. — Zapach wielkiego finału! - Odparł dumnie.
— Najpierw musimy znaleźć miejsce, w którym spoczywa skrzynia. - Odparła Itami. Ja natomiast rozejrzałam się nieco. Rośliny rosnące wokół góry były niesamowite. Piękne i bujne. W pewnym momencie wydawało mi się, że tworzą coś na wzór korytarza lub drogi. Niepewnie ruszyłam przed siebie, zmierzając do końca "roślinnej drogi". Dotarłam do kamiennej ściany góry. Przysłonięta była przez pnącza roślinne. Zaciekawiona zaczęłam się im przyglądać. Miałam wrażenie, że coś się pod nimi skrywa.
— Itami! Atrehu! - Zawołałam. Obie hybrydy po chwili zjawiły się tuż obok mnie. Wskazałam im kamienną ścianę, która wydała mi się dość nietypowa.
— O co chodzi? – Spytał Atrehu.
— Wydaje mi się, że powinniśmy sprawdzić tę ścianę. – Wyznałam. Samiec spojrzał na nią. Itami podeszła do niej i oparła o nią łapę.
— Mam wrażenie, że ona chyba lekko drga. – Odparła. Spojrzałam na pnącza, które w większości ją pokrywały.
— Atrehu pomożesz mi? – Spytałam, wskazując pnącza. Basior energicznie przytaknął mi skinieniem głowy. Po chwili we dwójkę zerwaliśmy pnącza. Kamienna ściana ukazała się nam w całej okazałości.
— O mój… - Powiedziałam, spoglądając na ścianę w podziwie. Pozostała dwójka również była pod wrażeniem. Na ścianie były wyryte piękne zdobienia, które głównie kręciły się wokół zdobień w stylu morskim. Piękne zakręty niczym fale, muszle, koralowce, promienie słońca i piękne obłoki. Wszystko tak pięknie ze sobą grało, jednocześnie będąc w chaosie.
— To jest niewiarygodne. - Powiedziała Itami.
— I pomyśleć, że nikt tego wcześniej nie zauważył. - Wtrącił rudy samiec. Podekscytowana delikatnie machałam ogonem na boki.
— To jest piękne! - Powiedziałam z uśmiechem. Atrehu zbliżył się do ściany. Położył łapę na jednej z muszli, wyrytych w ścianie. Ta nagle cofnęła się z odgłosem szurania. Zamrugałam kilkukrotnie zaskoczona.
— Tajne przejście? - Spytałam zaskoczona.
— Wychodzi na to, że na ścianie się nie skończy. - Zaśmiała się basior.
— Może jeśli wybierzemy odpowiednie obrazki i wciśniemy je, jak Atrehu, to otworzy się jakieś przejście? - Zaproponowała Itami. Przyjrzałam się pozostałym symbolom.
— Które jeszcze mogłyby posłużyć jako klucze? - Spytałam.
— Może typowe symbole morza? - Atrehu przyjrzał się grawerunkom. — Tam na przykład jest chyba delfin. - Odparł. Spojrzałam w kierunku, w którym dostrzegł delfina. Podeszłam do rysunku i stanęłam na dwóch łapach. Przednimi napierałam na symbol. Po chwili drgnął i zaczął się cofać. Itami natomiast odszukała symbol, który najwyraźniej ukazywał wodę. Wciśnięte w tym samym czasie sprawiły, że kawałek ściany cofnął się i odsunął, ukazując wejście w głąb góry.
— Damy przodem. - Rzekł Atrehu w żartach. My zaś obie skarciłyśmy go wzrokiem. On zaśmiała się, dumny z tego, jak łatwo przychodziło mu drażnienie nas, a następnie wolnym krokiem wyszedł na przód. Itami ruszyła zaraz za nim, a ja postanowiłam pilnować tyłów. Schodziliśmy schodami w głąb góry. Po chwili natrafiliśmy na korytarz, prowadzący do wrót. Dalsza część podłoża była podzielona na szachownicę, na której widniały różne symbole. Stanęliśmy nieco bliżej i przyglądaliśmy się im.
— Coś na wzór zagadki? - Spytałam.
— Obstawiam, że trzeba wybrać odpowiedni symbol. Inaczej możemy pożegnać się z życiem. - Mruknął zamyślony samiec. Itami zadrżała na myśl o śmierci. Ja sama poczułam, jak sierść samoistnie jeży się na moim grzbiecie. Symbole widniejące na szachownicy ukazywały różne stworzenia, żyjące w morzu.
— Wieloryb, rekin, ośmiornica, małża, konik morski, meduza. - Wymieniła Itami.
— Może chodzi o drapieżnika? - Zastanawiałam się na głos. Atrehu rozejrzał się. Dostrzegł niewielki kamyk na podłodze. Chwycił go i rzucił na symbol rekina. Ten zapadł się gwałtownie, wpadając do wody.
— Na moje oko to nie to. - Odparł z uśmiechem.
— A może chodzi o gatunek? - Spytałam Itami.
— Gatunek? - Spojrzałam na nią. Samica spojrzała w moje oczy.
— Prawie wszystkie te stworzenia to nie ssaki. Nie licząc wieloryba. - Wyjaśniła Itami. Atrehu znów rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś kamyka. Niestety tym razem, żadnego nie dostrzegł.
— Chyba będzie trzeba przekonać się na własnej skórze. - Mruknął, przygotowując się do skoku. Po chwili odbił się, a ja poczułam, że Itami opiera się o mój bok. To były zaledwie sekundy, lecz wyczułam jej niepokój. Atrehu wylądował, a półka pozostała na miejscu.
— Atrehu! Dzięki Bogini! - Zawołała Itami. Samiec uśmiechnął się do nas szelmowsko.
— Spokojnie, nie ma tak dobrze. Długo jeszcze będziecie mnie musiały znosić. - Odparł. Odetchnęłam z ulgą. Wykonał jeszcze kilka skoków i znalazł się po drugiej stronie.
— Nasza kolej Itami. - Oznajmiłam. Widziałam niepewność w jej oczach. — Dasz radę. Będę zaraz za tobą. - Zapewniłam ją. Itami niepewnie skinęła głową. Podeszła do krawędzi szachownicy. Dostrzegłam w jej spojrzeniu lęk. Delikatnie otarłam się o jej bok. Itami uśmiechnęła się i po chwili skoczyła. Gdy został jej ostatni skok, Atrehu dodał jej otuchy, że w razie czego złapie ją. Podobne słowa usłyszałam ja, gdy został mi ostatni skok. Atrehu dotrzymał obietnicy. Złapał zarówno mnie, jak i Itami. Następnie podeszliśmy do wrót. Całą trójką pchnęliśmy je, a one z jękiem uległy i ukazały ukryte wnętrze. Była to ogromna sala. W jej centrum znajdował się ogromny posąg. Przedstawiał on wilka, lecz nie całkiem zwykłego. Jego tylne kończyny wraz z ogonem łączyły się w rybi ogon. Z pyska wyciekała woda, a pod jedną z łap znajdowała się skrzynia.
— To niesamowite. Jak to możliwe, że ktoś zrobił coś takiego? – Spytałam, rozglądając się wokół.
— Nawet nie wiesz jak zwinne mamy łapki. - Zażartował Atrehu.
— Budowanie tego musiało zająć wiele czasu. - Powiedziała Itami.
— Myślicie, że tamta skrzynia to nasz skarb? – Spytałam, wskazując na skrzynię, której pilnowała ogromna łapa wilczej syreny.
— Najprawdopodobniej. Czyli mamy do rozwiązania kolejną zagadkę. Jak wyjąć skrzynię spod tej ogromnej łapy. - Podsumował Atrehu.
— Widzicie ten wielki kryształ? – Spytała Itami, wskazując szyję posągu. Dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie posąg miał na sobie coś na wzór naszyjnika. Kryształ miał zapewne symbolizować wisiorek. Zrobiłam kilka kroków do przodu. Spojrzałam w sufit. Światło dostawało się do sali, dzięki niewielkim otworom. Zauważyłam, że przed posągiem znajdowała się kamienna tablica.
"Ci, którym uda się okiełznać słońce i wykąpać w jego blasku kryształ, otrzymają upragniony skarb."
— Rozumiecie coś z tego ? - Spytałam. Itami wraz z Atrehu przeczytali zapis.
— Okiełznać słońce? - Zastanawiał się na głos basior. Itami rozejrzała się po sali. Odsunęłam się kawałek, lecz zatrzymałam się gwałtownie, gdy coś poraziło mnie w oczy. Dostrzegłam, że było go światło odbijające się od odłamka kryształu, leżącego pod ścianą. Nagle mnie olśniło.
— Wiem, o co chodzi! - Zawołałam radośnie. Hybrydy spojrzały na mnie. — Jeśli każde z nas weźmie odłamek kryształu i odpowiednio odbije promień słoneczny, to wtedy powinniśmy chyba wykonać zadanie, prawda? – Powiedziałam, kołysząc ogonem na boki.
— Masz rację. Na to wskazywałaby treść zadania.
— A więc postanowione. Znajdujemy kawałki i odbijamy promień prosto na kryształ posągu. - Oznajmił Atrehu. Każdy z nas wziął odłamek. Znaleźliśmy odpowiednie strumienie światła i nakierowaliśmy je na kryształ. Ten błysnął błękitnym blaskiem. Znów rozległ się głośny hałas poruszających się skał. Łapa posągu podnosiła się, dając mam dostęp do skrzyni. Atrehu śmignął prędko do skrzyni i wyciągnął ją spod łapy, a w jej miejsce wcisnął głaz o podobnych kształtach.
— Skąd pomysł, by tak zrobić? - Spytałam, a samiec uśmiechnął się szeroko.
— Przeczucie. - Wyjaśnił. Łapa ponownie opadała, lecz tym razem na głaz. Całą trójką siedliśmy wokół skrzyni.
— Jak zamierzamy ją otworzyć? - Spytał Atrehu. Przyjrzałam się skrzyni.
— Tu jest otwór na klucz. - Zauważyłam.
— Dużo tego. - Mruknął samiec, wskazując drugi otwór.
— Po tej stronie też jest jeden. - Zauważyła Itami. Zamrugałam kilkukrotnie zaskoczona.
— Trzy miejsca na klucze? - Spytałam samą siebie.
— Tam naprawdę musi być coś cennego. - Podsumował Atrehu.
— Jak myślicie, gdzie będą klucze? - Spytała Itami.
— Może gdzieś tutaj? Może są jakoś ukryte? - Spytałam. Wstaliśmy i zaczęliśmy badać salę.
— Ej! Mam tu dziwny głaz z wygrawerowanym piorunem. - Usłyszałam głos Atrehu.
— Ja znalazłam głaz z lisem. - Dodała Itami. Po chwili i ja zauważyłam przed sobą głaz, który otoczony był wyschniętymi pnączami. Miał na sobie wygrawerowany piękny kwiat.
— Ja znalazłam głaz z kwiatem. - Powiedziałam.
— Dziwne, to tak jakby głazy do nas nawiązywały. - Wtrąciła Itami.
— Co masz na myśli? - Spytałam.
— Atrehu ma moc Eteru, w tym silną jego mocą jest elektryczność. Ja jestem zwykłą hybrydą, a ty masz moc natury. To tak, jakby symbole ukazywały nasze moce.
— Więc może powinniśmy ich użyć? - Spytałam.
— Można spróbować. - Odparł Atrehu i swoją mocą uderzył w głaz. Ten rozsypał się, a wśród gruzu leżał klucz.
— Sprytnie. - Odparł Atrehu z szerokim uśmiechem. Chwycił klucz i podszedł do skrzyni. Włożył go w jeden z otworów. Spojrzałam na swój głaz. Położyłam na nim łapy i użyłam swojej mocy. Pnącza zaczęły odżywać, a wraz z tym, pęknięcia na głazie zwiększały się stopniowo. W końcu skała całkiem pękła. W jej wnętrzu także skrywał się klucz. Wzięłam go i podeszłam do skrzyni. Trochę kręciło mi się w głowie, lecz zdołałam ustać.
— A co z tym? - Spytała Itami. Podeszliśmy do niej.
— Wydaje się, że to najzwyklejszy głaz. - Zauważył Atrehu. Itami położyła na nim łapę. Delikatnie potarła go, a on zaczął robić się cieplejszy.
— Dziwne...- Wtrąciłam, patrząc uważnie na głaz. Itami także zauważyła zmianę. Znów potarła głaz, a on znów zaczął robić się cieplejszy. Po chwili rozgrzał się na tyle, by góra zapadła się, ukazując wnętrze.
— Czy to może być możliwe? - Spytałam.
— Tega, mówimy o jaskini ukrytej wewnątrz góry. To wygląda tak, jakby ktoś to specjalnie przygotował dla nas. - Odparł rozbawiony Atrehu.
— Racja. – Przyznałam, śmiejąc się.
— Mam klucz. - Itami podeszła do nas z ciepłym uśmiechem. Następnie włożyła go w ostatni otwór.
— Skoro są trzy klucze, to pewnie musimy przekręcić je w tym samym czasie. - Odparł Atrehu. Każdy z nas chwycił za jeden z kluczy. Policzyliśmy do trzech i wspólnie przekręciliśmy klucze. Zamki stęknęły, a wieko skrzyni delikatnie się uniosło. Otworzyliśmy ją całkiem i zajrzeliśmy do środka. We wnętrzu znajdowały się trzy naszyjniki.
— Co to za ptaszki? – Spytałam, widząc wisiorki. Itami wzięła do łapy jeden z nich.
— Turkawki. - Odparła.
— Turkawki? - Spytałam zaskoczona.
— Symbolizują przyjaźń. - Wtrącił z uśmiechem Atrehu. Itami podała nam pozostałe naszyjniki. Wraz z Atrehu założyliśmy je.
— To prawda. - Powiedziałam z ciepłym uśmiechem. Przyjaciele spojrzeli na mnie zaskoczeni.
— O co chodzi Tega? - Spytał Atrehu.
— To, że w skrzyni znajdzie się to, czego najbardziej pragnę. Najbardziej na świecie zależy mi na was. - Powiedziałam z uśmiechem. Atrehu uśmiechnął się szeroko.
— Teguś! - Zawołał żartobliwie i przyciągnął mnie wraz z Itami do ciepłego przytulasa. Obie zaśmiałyśmy się i odwzajemniłyśmy uścisk. Wtedy przekonałam się w stu procentach, że najbardziej zależało mi na bliskich mi osobach. Mogłam stracić dom, stanowisko, moce, zdrowie, ale najbardziej bolałaby mnie strata moich bliskich.
— A więc moje piękne panie. Co teraz? - Spytał po chwili.
— Proponuję uczcić naszą przygodę. - Powiedziałam wesoło. — Co powiecie na wygłupy na plaży? Chyba że wolicie coś mocniejszego? - Spytałam. Atrehu spojrzał mi prosto w oczy.
— Tam, gdzie wy, tam i ja. - Odparł, następnie skierował wzrok na Itami. — Do was należy ostateczny głos. Ja dostosuję się. - Dodał. Spojrzałam na Itami, a ona na mnie.
— Wygłupy na plaży? - Spytałam.
— Znów zakopiemy Atrehu ? – Spytała, śmiejąc się krótko. Rudy samiec słysząc to, zaczął zdecydowanie zaprzeczać, lecz my już postanowiłyśmy. Tego dnia znów miałyśmy okazję zakopać samca, a on następnie odwzajemnił się, wspólnym tarzaniem w piachu i kąpielą w morzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz