Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

sobota, 20 maja 2023

Od Atrehu ciąg dalszy Itami ~ "Cień róży" [+18]

Z dziwną satysfakcją obserwowałem, jak tchórzliwie znika wśród drzew. Sagel, bo tak miał na imię basior, zapłaci za wszystko, co uczynił. Za wyrządzoną krzywdę i wyzwiska w stronę Itami. W końcu go dorwę. Tym razem zdołał uciec, zostawiając za sobą krwawy ślad. Następnym nie będzie miał tyle szczęścia. Umrze śmiercią tragiczną, z moimi kłami wbitymi w jego tchawicę. Nikt nie będzie obrażał mojej księżniczki, a już na pewno nie taki zarozumiały k*tas, która uważa samice za rzecz do zdobycia. Ona nie jest i nie będzie nigdy jego. Nie po tym, co zobaczyłem. Nie po słowach, które do niej wykrzyczał. Nie zasługiwał na tak cudowną partnerkę, jaką jest Itami. 
— Z tobą mała kur**ko, policzę się później! - słowa dźwięczały mi w uszach. Podnosiły ciśnienie. Miałem ochotę biec za nim, rozszarpać go na kawałki. Choćbym miał zostać wygnany. Nie bałem się tego. W końcu jeden wyrok już nade mną wisiał. Tym razem jednak naprawdę bym to zrobił. Zbrodnia by się dokonała. Sagel leżałby w kałuży krwi pod moimi łapami. I to nawet będąc równie silnym co ja, co zaskoczyło mnie lekko. Prawda, zlekceważyłem go, a nie powinno się nie doceniać przeciwnika. Itami mnie ostrzegała, ale zignorowałem wówczas jej słowa. Zdołał zadać mi rany, które piekły niemiłosiernie, ale nie byłem w stanie się tym teraz przejmować. Adrenalina wciąż buzowała w żyłach. Byłem gotowy do dalszej walki, choć krew ściekała z mych ran. Umysł był lekko z mgłą, lecz przywrócił go dźwięk. Równie bolesny, co wszystko inne. Odwróciłem się jak na komendę sternika. Dostrzegając skuloną na ziemi postać małej wadery. Serce zabiło mi nieprzyjemnie mocno. Nie bacząc na swój stan zdrowia, w kilku susłach dopadłem do niej.
— Ty płaczesz? - podniosłem ją lekko, dostrzegając ślady łez. Szlochała. Zacisnąłem zęby z wściekłości i przygarniając do swej krwawej piersi, kołysałem nas lekko. Szeptałem do ucha słodkie, uspokajające słowa. Sukinsyn. Zapłaci za to. Nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Nie zrobiła nic złego. Nie zdradziła go, aczkolwiek żałowałem, że jednak między nami do tego nie doszło. Wtedy podczas kąpieli lub w lesie, gdy ocierałem się o nią swą męskością. Była na mnie gotowa. Widziałem to w jej oczach. Pragnęła, bo jej zapach się nasilił. W zamglonym spojrzeniu dostrzegłem błysk. Chęć zbliżenia. Posunięcia się dalej. Czułem już na języku smak jej wnętrza. Miałbym prawo nazwać ją swoją. Mógłbym dać mu do zrozumienia, że do mnie należy, a on nie ma do niej żadnych praw. Musiałby się wycofać z podkulonym ogonem. 
Szkopuł w tym, że nie byłem taki. Nie potrafiłem potraktować jej jak swoją własność. Nie była moja, jeszcze nie, choć bardzo bym tego chciał. Zaopiekowałbym się nią. Byłaby ze mną szczęśliwa. Bo co mi niby brakuje? Jestem pracowity, nawet przystojny, mieszkanko niedługo będę mieć swoje, pozycja przyszłego wojownika zaklepana i pewna, a to oznaczało wygodne godziny pracy, gdzie resztę mógłbym spędzić przy niej. Pomagałbym jej w obowiązkach, szukał ziół i innych potrzebnych rzeczy. Nasze gniazdko urządzili byśmy przytulnie. Z miejscem na brykające szczeniaki. Ups, wybiegam za bardzo w przyszłość. Za krótko ją przecież znam. Raptem kilka dni, a już myślę o wspólnej przyszłości. Na zakładanie rodziny jeszcze przyjdzie czas.. Nie mniej jednak śmiało mogę rzec, że jestem lepszym kandydatem, niż jakiś pieprzony uchodźca, walczący o wolność hybryd, który musi się ukrywać. Co on niby mógłby jej zaoferować? 
— Nie zwracaj na to uwagi. - mruknęła Itami, gdy odsunęła się i wytarła łzy nadgarstkiem. Spojrzałem na nią czule, dotykając pazurkiem jej policzka. Wytarłem ostatnią kroplę łzy. Miałem ochotę ją zlizać, lecz bałem się, że nie jest to stosowny moment. Itami była strzępkiem nerwów. Moje insynuacje mogłyby tylko zaszkodzić. — Chodź, muszę cię pozszywać. Mówiłam ci, żebyś się nie mieszał! Sagel to niebezpieczny morderca! - zacisnąłem ponownie zęby, powstrzymując wiązankę przekleństw, które rosły w mi gardle, lecz zdusiłem je w sobie. Nie przy niej. Nie chciałem, by usłyszała ode mnie to, co naprawdę o nim myślę. Też byłem maszyną do zabijania i dałem dziś temu przykład. 
— Raczej leszcz, który obraża wadery! - rzuciłem mściwie, przyglądając się poczynaniom Itami, która sięgnęła łapą do swej torby. Wyciągnęła z niej dziwnie wyglądające przedmioty i bandaż. To słodkie, że chce się mną opiekować. Niepotrzebnie się tak mną przejmowała. Nic mi nie było. No, byłem zdeczka poharatany, ale za to Sagel oberwał mocniej. Wciąż pamiętam jak jęknął, gdy przygniotłem go do ziemi. Moim błędem było puszczenie jego krtani. Zdążył mnie ugryźć, zmuszając do cofnięcia się. Nie mogę popełniać takich błędów. Potrzebowałem treningu i to jak najszybciej. 
— Co to takiego? - zapytałem, wskazując podbródkiem na odkorkowany flakonik. Wyglądał dziwnie, a jego zapach był drażniący. Odwróciłem głowę z niesmakiem. 
— Wyciąg z wierzby - odparła jakimś dziwnym, bezbarwnym tonem, nalewając nieco leku na jałowy wacik drżącymi łapami. Ukłucie w sercu przeszyło mnie. Ona cierpiała, ja nie potrafiłem zrobić nic, by uśmierzyć ten ból. — Tak bardzo cię przepraszam, Atrehu! - spojrzałem na nią zbity z tropu. Że ona czuje się winna? 
— Za co ty mnie przepraszasz? - zapytałem zdziwionym tonem, przysiadając na zadzie. Nic nie rozumiałem.
— Przeze mnie musisz tak cierpieć! - miałem ochotę parsknąć śmiechem, lecz zamiast tego zrobiłem coś innego. Nie myślałem w sumie o tym, co robię. Moje ciało samo zareagowało. Przycisnąłem ją do swej piersi. Pochyliłem się, chwytając za podbródek i zmuszając, by spojrzała mi w oczy. Jej słowa były absurdalne. To nie ona powinna przepraszać, tylko ten dupek. Klecząc i korząc się winien błagać o wybaczenie. 
— Nie możesz w żadnym wypadku tak mówić ani myśleć! - szepnąłem wprost w jej wargi, przybliżając się jeszcze bliżej. Utrzymywałem kontakt wzrokowy, by dokładnie mnie zrozumiała. By dotarł do niej sens tego, co mówiłem. — Słyszałaś, jak on cię nazwał? Według mnie ta gnida nie zasługuje na to, by żyć... a tym bardziej...
— Huh? - potarłem palcem jej policzek, powstrzymując się przed pocałunkiem. Była taka zagubiona i niepewna, a jednocześnie tak kusząca i słodka.
— Na małżeństwo z tobą. - dokończyłem, pocierając nosem jej nosek. — Zasługujesz na kogoś lepszego niż... eghhh! - warknąłem, zaciskając zęby z całych sił. Westchnąłem głośno, sycząc, gdy dotknęła wciąż krwawiącej rany. Powoli odkażała ją wacikiem. Miałam wrażenie, że robi to celowo, jednak to do niej nie pasowało. Cholera, jak to piecze! Ja rozumiem, że nie ma lekko, zwłaszcza w takich sytuacjach, ale mogłoby tak nie boleć. Przygryzłem od wewnątrz policzek, skupiając myśli na czymś innym. Na nowo poczułem palącą wściekłość. Gdyby nie ten... ught... Sagel, nie byłoby tego. Po co wchodził mi w drogę? Dlaczego tak bardzo chciał walczyć? Nie wiedziałam, ale jedno było pewne. To nie było nasze ostatnie spotkanie. Dorwę go, choćbym miał przypłacić to życiem.
Moje ciało przeszył nagły, przyjemny dreszcz, gdy wadera owijała bandażem moje udo. Jej ruchy były powolne, ale i dokładne. Zmysłowo manewrowała nimi po ciele. Zrobiło się gorąco. Wadera mocno dociskała materiał do skóry, ale ból nie był teraz aż tak mocny, jak chwilę wcześniej. Może dlatego, iż myśli powędrowały w zupełnie innym kierunku. Niebezpiecznym mógłbym rzec. W gruncie rzeczy byłem ciekaw, co tak naprawdę o mnie myśli. Teraz, po tym wszystkim. Gdy pobiłem jej narzeczonego, a do tego sam dałem się zranić. Musiała mnie opatrzyć i chyba podobało jej się to, co czuła, bowiem delikatny uśmiech gościł na jej pysku. Skończyła, zabezpieczając bandaż przed zsunięciem, po czym spojrzała na swe dzieło z zadowoleniem. Zmrużyłem oczy, spoglądając na nią z góry.

UWAGA! TEKST PONIŻEJ ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA CZYTELNIKÓW DOROSŁYCH. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

— Chciałabym ci się jakoś odwdzięczyć... - zadrżałem niezauważalnie. Spijając te słowa wypowiedziane tak zalotnie, gorąc zawrzał we mnie głęboko. Natychmiast oblazły mnie ciarki, a dreszcze dotarły do podbrzusza i tam już się ulokowały. Czułem przyjemny prąd, rozchodzący się w tamtym miejscu i wybudzający uśpionego demona. W głowie pojawił się obraz tego, co moglibyśmy razem robić. Widok Itami patrzącej na mnie z dołu przy... Umm... Byliśmy sami pośród lasu. Nawet gdyby ktoś nas przyłapał na igraszkach, nikt nie zwróciłby nam uwagi. Dla mnie nie byłoby to też krępujące, ale nie chciałbym, by jej się odechciało. Po tak długim czasie postu naprawdę tego potrzebuje. Przecież nie musimy od razu przechodzić do czynów... Wystarczy, że... ah... — Za to, co dla mnie zrobiłeś. - wymruczała słodko tak niewinnym głosem. Niewinnym i również kokieteryjnym, co dodatkowo wprawiło mnie w stan nieważkości. Pragnęła mnie. Widziałem to w jej spojrzeniu. Ja też tego chciałem. Nawet bardziej. Nie dlatego, że potrzebowałem, ale dlatego, że chciałem to z nią zrobić. Sprawić jej przyjemność i wdrążyć w ten świat. Zrobiłbym to delikatnie. Przełknąłem cicho ślinę. Głos Itami był jak lekarstwo na wszelkie zło. Pobrzmiewała w nich specjalna nutka, przez którą serce przyśpieszyło swe bicie. W uszach dudniło. Nie potrafiłem się skupić. Nie czułem już nawet bólu. Rozwarłem lekko pyszczek, lecz nie wydobył się z niego żaden dźwięk. W oczach pojawił się natomiast błysk. Otworzyły się nieco szerzej. Oblizałem wyschnięte kąciki, po czym bezwiednie położyłem łapę na jej drobnej łapce. Przykryłem, całkowicie ją zasłaniając. Była taka malutka, drobna. Nikła w mojej. Pomasowałem ją delikatnie, po czym ścisnąłem i spojrzałem waderze głęboko w oczy. Z pewnością zauważyła zmianę koloru i mgłę, którą i ja sam czułem. Uśmiech zamarł na jej pysku, a ciśnienie podskoczyło. Wyczułem, jak oblał ją gorąc, zarumieniła się. Jej oczy wędrowały od moich oczu, ku pyskowi. Tam się zatrzymały. Itami wpatrywała się w moje wargi jak urzeczona. Dostrzegłem dreszcz, jaki ją przeszył. Schyliłem się, a ona ochoczo zadarła łeb w górę. Wyszła mi naprzeciw. Pachniała tak pięknie, a woń podniecenia drażniła moje zmysły. Nasze oddechy zmieszały się, nim z pełną świadomością wpiłem się w jej wargi. Języki natychmiast rozpoczęły swój magiczny taniec, trąc o siebie i przeplatając między sobą. Iskry przelatywały między nami, gdy badałem jej wnętrze, dotykałem podniebienia. Przygryzłem lekko jej wargę. Sapnęła cicho, rumieniąc się jeszcze bardziej. Ślina kapała z jej otwartego pyszczka, lecz nic nas to nie obchodziło. Wpatrzeni w siebie, ignorowaliśmy wszystko wokół.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, pchnąłem ją lekko na grzbiet. Wyglądała na zdziwioną, lecz nie przerwała, dlatego znalazłszy się nad nią, ponownie odnalazłam drogę do jej warg. Przyssałem się na chwilę, po czym pocałowałem ją w czubek głowy, policzki. Kreśląc muśnięciami szlaczki, zostawiałem mokre całusy na jej szyi i dekolcie. Bardzo powoli i zmysłowo kierowałem się w dół. Sapnąłem na jej sutek swym oddech. Przeszył ją dreszcz. Uśmiechnąłem się z zadowoleniem, mrucząc przy tym zmysłowo. Pieściłem niewielkie guziczki swym językiem, przygryzając je i ssąc. Każdy jęk Itami sprawiał mi przyjemność. To była muzyka, którą chciałbym słuchać na okrągło. Im niżej byłem, tym szybciej oddychała. Moja głowa znalazła się w końcu tam, gdzie pragnąłem, by była. I to od bardzo dawna. Wpatrywałem się w jej różowe płatki, lubieżnie oblizując pysk. Musiałem wpierw przygotować jej ciało na to, co ją czekało. Wyglądała na taką ciasną. Nie chciałbym zrobić jej krzywdy ani sprawić bólu.
Zerknąłem Itami w oczy, szukając odmowy, lecz zamiast niej, otrzymałem przyzwolenie. Jęknąłem w duchu, skupiając się na dawaniu jej przyjemności. Niech bierze garściami, niech się syci. Wciągnąłem nosem zapach jej podniecenia. Z wnętrza wydobywał się płyn, co tylko potwierdzało, jak bardzo tego chciała. I to ja mam być tym, który to uczyni. Schyliłem się bardziej, całując najpierw jej podbrzusze, tuż przy wzgórku. Potem uda. Bawiłem się, przeciągając najważniejszą chwilę. Gra wstępna podobała się nam obojgu. Dmuchnąłem w jej najczulsze miejsce. Kolejny dreszcz przeszył jej ciało. Zerkając ostatni raz w górę, wsunąłem delikatnie swój język. Sapnęła z nagłej przyjemności, wyginając się w łuk. Drażniłem najpierw jej perełkę, kreśląc kółeczka wokół niej. Zachichotała krótko, nim z jej gardła wydobyło się nagłe sapnięcie. Lizałem ją czule, ale z naciskiem, wprawiając umysł w kompletny szał. Sprawdzałem reakcję na każdą czynność. Smak jej podniecenia był niezwykły. Chciałem skosztować go więcej. Wślizgnąłem się do wnętrza jej rozkoszy, torując sobie drogę pomiędzy ciasnymi ściankami. Smakowałem jej głębie, językiem drażniąc najczulsze miejsce. Skubałem również perełkę, stymulując doznania. Ciało Itami zaczęło wrzeć. Parzyło skórę. Kręciła głową, szukając dogodnej pozycji.
Naparła na mnie mocniej, zmuszając, bym robił to szybciej. Przyśpieszyłem więc, obserwując, jak zaczyna przebierać łapami, unosząc się lekko. Docisnąłem jeszcze mocniej łeb, odnajdując jej najczulszy punkt. Oczy Itami rozwarły się szeroko, a z gardła wydobył się krzyk. Muskałem tamto miejsce, siebie samego zadowalając. Było mi coraz cieplej i coraz przyjemniej. Chciałem być jeszcze bliżej niej. Z każdym moim ruchem czułem jej rozkosz. Rosła i rosła, a jęki stawały się coraz głośniejsze, coraz krótsze i bardziej urywane. Rzucała się w spazmach, tarzając po ziemi, aż w końcu eksplodowała z głośnym jękiem. Z jej wnętrza trysnęły soki, a wadera wygięła się mocno w łuk, instynktownie miotając ciałem w tył, Sapiąc jak w agonii.
Oblizałem pysk, wpatrując się w nią. Chyba nie zdawała sobie sprawy, do jakiego stanu ją doprowadzę. Miała przymknięte oczy. Zamrugała, pozbywając się łez, uspokoiła nieco oddech. Rozluźniła mięśnie. Pozwoliłem jej chłonąć, powstrzymując siebie samego przed kontynuacją. To był jej pierwszy raz. Niech odpocznie i się z tym oswoi. Za dużo doznań, by była w stanie przyjąć więcej — mnie całego. Nigdy nie chciałem tego z kimś zrobić tak bardzo, jak w tej chwili. Teraz gdy leżała przede mną całkowicie obnażona. Wystarczyło przybrać odpowiednią pozycję i zatopić się w niej głęboko. Moja erekcja dawała mi się we znaki. Czułem, jak pulsuje i domaga się zaspokojenia. Nigdy nie pomyślałbym, że czyjeś ciało sprawi, że w mojej głowie zapanuje taki chaos. Miewałem już przygody, samic nigdy mi nie brakowało, lecz tym razem to było coś innego. Nowe odczucia i uczucia, jakie żywiłem do tej niewielkiej wadery, mnie samego wprawiały w osłupienie. To, jak reagowała na to, co jej robiłem, też było ciekawe. Miałem ochotę sprawdzić, jak zareaguje na inne rzeczy. Pragnąłem słyszeć te jęki, gdy poruszałbym się w niej rytmicznie i głęboko. Tylko... jeszcze nie teraz. Niech odpocznie, nabierze śmiałości. Chciałbym, by moje przyrodzenie było tego samego zdania, ale... chyba łatwo nie odpuści...
< Itami? >

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 2216
Ilość zdobytych PD: 1108 PD + 220 PD + 30% ~ 332 PD
Łącznie: 7893 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz