Shori jak to ma ostatnio w zwyczaju, spędza większość doby poza domem rodzinnym. Nie podoba się to jej ojcu i najstarszemu z braci, natomiast ma to swoje uzasadnienie. Do niedawna Chmurka była zbyt mała, by samej spędzać czas gdziekolwiek poza domem czy Smoczym Zaciszem. Mieszkała wprawdzie w pół drogi do… wszędzie. Tak w zasadzie to wszędzie miała blisko, zwłaszcza że młoda wilczyca już prawie opanowała tajniki lotu. Dom rodzinny Shori znajduje się w Południowych Krańcach kilkaset metrów od Jeziora Arkane. W tym pięknym mieszanym lesie jest pełno zwierzyny, ziół, grzybów i innych roślin, idealnie by być samowystarczalnym i w mieście nie musieć się praktycznie pojawiać. Shori jednak ciągnęło do świata. Życie w “kolorowej bańce” nagromadziło wiele pytań, na które sama chciała zdobyć odpowiedzi. Cóż to też czas, gdy należy się pomału rozglądać za przyszłym zawodem, poszukiwaniem mentora i szukać w sobie tę moc, która momentami jest wyczuwalna w postaci ciepła w organizmie szczeniaka, jednak nieważne jak Shori się starała, nie była w stanie tej energii w żaden sposób ukierunkować. Bunia powiedziała jej, że to dlatego, iż szczeniaki dopiero są kształtowane przez dar Sol i nie mogą z nich korzystać szybciej niż w okolicach drugich urodzin. Jest to spowodowane niestabilnymi przepływami energii w ich organizmie, która koliduje z duszą i fizycznymi zmianami w ciele dojrzewających wilków. Nie zniechęciło to Shori do prób. W czasie medytacji lub podczas wielkiego skupienia, wadera czuje to “magiczne” ciepło. No cóż, przynajmniej coś.
Wybierała się właśnie na drugi kurs polowania na Nadbrzeżu Arayona. Nieopodal mieszka “dziwny” wilk będący lokalnym pustelnikiem. Yoshi często odwiedza starzyka, przynosząc mu w skrócie najważniejsze informacje, czyli np. zarządzenia króla, czy też alfy, które mogłyby kolidować z trybem życia wilka. Brat opisuje pustelnika jako cichego i spokojnego. Nie odzywał się do niego żadnym słowem. Po przekazaniu “towaru” dziękuje gestem głowy, po czym brat po prostu odchodzi. Raz zdarzyło się, że pustelnik poważniej skaleczył się w łapę. Gdyby Yoshi nie zareagował, nie wiadomo czy stary wilk nie straciłby jej albo życia przez zakażenie. Starzec bowiem nie zamierzał się wybierać do lecznicy. Po całej akcji był wdzięczny Yoshimitsu i bardziej na siebie uważa. Brat Shori twierdzi, że starzyk ma w sobie tyle życia, że nie zdziwiłoby go, gdyby z opatrznością Sol przeżył nas wszystkich.
– Bardzo Pana przepraszam! – Młoda wilczyca spojrzała nieznacznie ku górze. Słońce świeciło jej od pleców, dostrzegła, iż wilk przymrużył oczy, aby móc się jej przyjrzeć. Wstała natychmiast, otrzepując się łapą z lekkiego kurzu.
– Pomogę Panu to pozbierać. – Zasugerowała, chociaż bardziej brzmiało to na stwierdzenie. I zamierzała sięgnąć łapą, by zacząć zbierać… grzyby? Cóż niewielka ich ilość się poturbowała, Shori niezbyt zna się na grzybach. Bardziej interesowały ją zioła. Wiedziała jednak, że te, co leżały teraz przed nią na ziemi, były jadalne. Tylko tyle i aż tyle potrzebowała pamiętać. Przygryzła wargę, gdy zdała sobie sprawę, iż te grzybki już niezbyt się do czegoś nadawały. Wilk przyglądał się jej dalej, po czym odezwał się, przerywając ciszę jaka nastała, gdy wilczyca zaczęła zbierać grzyby na niewielki stosik.
– Zostaw. Te są już na nic.
– To może pomogę Panu nazbierać nowe? – Dopiero teraz pewien trybik w głowie skrzydlatej przełączył się i kazał jej spojrzeć w oczy rozmówcy. Błysnęły czerwienią, a aura, jaką generowały, kazała się raczej wycofać, niż brnąć w dalszą rozmowę. Shori przełknęła cicho ślinę. Najwidoczniej rozgniewała starszego od siebie wilka. ~ I co ja teraz powiem Yoshimitsu? Pomyślała, gdy uświadomiła sobie, że w razie tarapatów, nawet tego z braci ciężko będzie udobruchać, o Ojcu i matce już nie wspominając.
Krótko i zwięźle. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak zareagujesz na Chmurkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz