– A czy chciałbyś mnie nauczyć czegoś więcej? - Odparła ze szczenięcym błyskiem w oku waderka. Naharys widział, że jest wyraźnie wyczerpana po trwającym prawie całe popołudnie treningu. Miraż była niezwykle szybka, ocenił basior, kiedy polecił jej przebiec się dwa kilometry w stronę najwyżej wznoszącemu się drzewu w Dailoran, wykonać wokół niego kółko i wrócić drogą przez jeziorko. Wtedy też dowiedział się o niej coś jeszcze - jej umiejętności pływania były godne podziwu. Także już wiecie, że zaproponowany przez basiora trening był nie tylko wypełnieniem czasu Miraż, lecz także okazja do lepszego zapoznania się z tą małą duszyczką. Później pokazał jej kilka bojowych sztuczek - na które w gruncie rzeczy była jeszcze zbyt słaba, ale samiec stwierdził, że nie zaszkodzi jej ta wiedza - sprawdził, ile sił znajduje się w jej smukłych łapkach - i tego też się spodziewał po młodziutkiej waderce. Cholera, trzeba będzie popracować i poświęcić jej treningom, jeśli młoda by chciała zostać kiedyś wojowniczką czy coś w tym stylu. Nie jest leniwa ani krnąbrna, ochoczo zabierała się za wyznaczane przez Naharys'a ćwiczenia, choć miała prawo odmówić. Biały wilk uśmiechnął się do Miraż, to nie był typowy uśmiech. Było w nim coś ciepłego, coś co sprawiło, że Miraż odwzajemniła się tym samym, rozciągając usta w szeroki banan.
– Nie przeciążaj się zanadto - odparł. – Spragniona?
– Troszkę, ale to nic, mogę dalej ćwiczyć.
– Idź się napij, a ja zastanowię się nad twoim następnym zadaniem.
– Witaj - odezwał się nieznajomy. Miał może na oko trzy lata, ton samca był przyjemny, ciepły jak tańczący nad zwęglonym drewnem ogień.
– Cześć - odpowiedział spokojnie Naharys. – Z kim mam przyjemność?
– Mów mi Korlen - odparł z dodatkową serdecznością w tonie. Basior, widać gołym okiem, był otwarty na nowe znajomości, aczkolwiek Naharys niezbyt mu ufał. Piękna buźka, błyszczące oczka i przyjemny ton wystarczyło, by uśpić czyjąś czujność. – Byłem na spotkaniu z waszym Alfą. Nie był zbyt przyjemny.
– Rewelacji mi nie powiedziałeś, Korlen - rzekł biały wilk. – Ale cóż... lepszego Alfy nie mamy i raczej mieć nie będziemy. Jaki przydział dostałeś?
Naharys starał się mówić swobodnie, ale nie spoglądał już na nowo poznanego basiora, lecz wypatrywał śladów i sygnałów wśród wysokiej trawy, by wiedzieć, że Miraż jest w pobliżu. Kiedy Korlen odważył się podejść bliżej, biały wilk poczuł od samca świeżą woń żywicy.
– Jeszcze nie wiem. Jutro mam dostać odpowiedź od waszego Alfy, a tak poza tym... a cóż to za młoda dama? - spytał, gdy spostrzegł - Naharys'owi wydawało się, że nowo napotkany basior stał się bardziej ożywiony - nadchodzącą Miraż. Na pierwszy rzut oka trzymała coś masywnego w pyszczku, które wiło się i wyrywało energicznie spod jej zębów. Dopiero potem biały wilk rozpoznał, że to dorodny, dorosły pstrąg miotający bezradnie płetwą ogonową, a to w górę i w dół.
– Exan, popatrz, co złapałam! - wymamrotała niewyraźnie poprzez zaciśnięte na rybie zęby.
– Będzie na kolację - odparł z uśmiechem Naharys.
– Czy to twoja córka? - zapytał Korlen. Z zaciekawieniem przyjrzał się Miraż, która na powitanie kiwnęła mu lekko głową.
– Co? Nie, nie.. to moja tymczasowa podopieczna.
– Co to znaczy tymczasowa? - dopytał samiec.
– W sensie, szukam dla niej odpowiedniego opiekuna, bo... - Naharys przeniósł wzrok na lekko zasmuconą obecnym faktem Miraż. Ryba w jej pysku już słabiej majdała płetwą, wargi rozwierały się i zamykały w niemym błagalnym krzyku o powrót do wody. – Cóż... nie potrafię w pełni zaopiekować się małą. Codziennie od rana rozpoczynam treningi, a małą nie będzie miał kto odebrać z Zacisza. Dosłownie musiałbym się rozdwoić albo i nawet potroić, by w pełni zapewnić Miraż opiekę.
– Ja mógłbym się nią zająć - zaproponował ciepło Korlen. – Nie miałbym nic przeciwko.
Naharys zerknął na basiora. Nie potrafił inaczej wyrazić zdziwienia i obdarzyć go podejrzliwym wyrazem - nie, żeby nie miałby nic przeciwko, gdyby nie fakt, że nic nie wiedział o napotkanym basiorze. Równie dobrze mógłby to być jakiś parszywy pedofil albo psychopata.
– A niby czemu miałbym akurat tobie zaufać?
– Sam mówisz, że szukasz opiekuna dla małej, a ja zgłaszam się na ochotnika, a poza tym... Alfa poradził mi, bym rozejrzał się za wami i przejął od ciebie małą.
– Każdy tak może powiedzieć.
– Może chciałbyś dowodu?
– Jasne. Jutro, bo teraz zapewne już Alfa zamknie nam przed nosami drzwi. Może to go rozzłości, ale poproszę go o jego wersję, co ty na to?
Korlen wzruszył ramionami.
– Jak dla mnie brzmi wyśmienicie, a poza tym może dowiem się, jakie stanowisko zajmę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz