Rozmowa z Atrehu uświadomiła mnie, że jest on naprawdę interesującym i otwartym wilkiem. Zaczęłam myśleć, że może to dziwne uczucie, które wcześniej odczuwałam, było przeczuciem, doradzającym mi, bym go bliżej poznała. Uśmiechnęłam się do niego wesoło, a on odwzajemnił to. Nagle zauważyłam, że coś kołysze się na jego szyi. Spojrzałam zaciekawiona niżej i zauważyłam, że była to roślinka na sznureczku. ~ Ciekawy sposób na naszyjnik. ~ Pomyślałam i delikatnie dotknęłam łapą ów naszyjnik, przyglądając się mu.
— Po co ci to? - Spytałam, a mój głos zdradzał ciekawość. Najbardziej skupiłam się na bladoróżowych płatkach i sposobie, w jaki się układały. Dodatkowo ta łodyżka. Miałam wrażenie, że już gdzieś widziałam taką roślinkę. Wydawała mi się znajoma.
— W watasze panuje grypa żołądkowa, a moją misją jest znalezienie tej rośliny, a raczej... przytarganie ich jak najwięcej do lecznicy. - Wyjaśnił, a ja skinęłam głową w geście zrozumienia. Uśmiechnęłam się lekko i przypomniałam sobie, gdzie dokładnie widziałam ów kwiaty. Rosły pomiędzy innymi roślinami nieopodal farmy pod Camell, czyli mojego domu.
— Wiem, gdzie rosną. Mieszkam niedaleko. - Powiedziałam, spoglądając w jego bursztynowe oczy.
— Zaprowadziłabyś mnie? - Spytał, a ja zaśmiałam się wesoło.
— Oczywiście! Chodź za mną. - Powiedziałam i skocznym krokiem ruszyłam przed siebie. Atrehu ruszył za mną z uśmiechem. ~ Pewnie widzi we mnie niedojrzałego szczeniaka. ~ Pomyślałam, uświadamiając sobie, jak bardzo byłam podekscytowana nową znajomością i tym, że mogłam mu pomóc. Przez chwilę szłam w ciszy, lecz w jego towarzystwie czułam dziwną potrzebę, by podtrzymać rozmowę. Nie wiedziałam, czym było to spowodowane.
wtorek, 29 sierpnia 2023
"Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone."
Dante Eziosso
Denio (przez matkę), Skrzydlaty, Złoty, oraz zwroty tytułowe: Panicz, Dziedzic
Płeć: Basior | Wiek: 4 lata | Rasa: Lis |
Ranga: Albadio | Profesja: Bibliotekarz + Pan do towarzystwa (spontanicznie kupiec) |
Poziom: 2 (1432/4.000 PD) | Kontakt: [DG] COOKIEALPAKA | [GMAIL] ALPAKACOOKIE@GMAIL.COM | [DC] COOKIEALPAKAPL#1755 |
Autor: Cookie Alpaka ~ Art należy do właściciela postaci
Płeć: Basior | Wiek: 4 lata | Rasa: Lis |
Ranga: Albadio | Profesja: Bibliotekarz + Pan do towarzystwa (spontanicznie kupiec) |
Poziom: 2 (1432/4.000 PD) | Kontakt: [DG] COOKIEALPAKA | [GMAIL] ALPAKACOOKIE@GMAIL.COM | [DC] COOKIEALPAKAPL#1755 |
Autor: Cookie Alpaka ~ Art należy do właściciela postaci
poniedziałek, 28 sierpnia 2023
Od Naharys'a ciąg dalszy Atrehu | Itami ~ "Czerń i biel"
( Nutka idealna do opisu walki <3 )
Gałązki pękały z suchym trzaskiem pod ich łapami, ciemność coraz gęściej rozlewała się po leśnej kniei, lecz dla jego oczu to nie był problem. Jego powoli złocący się wzrok zdążył zaadaptować się do mroku, widział coraz to wyraźniejsze kontury pobliskich krzewów dzikich jagód, wysoko pnących się starych olch. Atrehu widać, miał wyraźne problemy. Rudowłosy wykorzystał moc ognia, aby oświetlić sobie drogę, a Itami zaś rozglądała się z podejrzliwym refleksem w oczach. A zaraz potem Naharys spostrzegł zmęczenie. On też czuł lekkie zmęczenie, bowiem maszerowali cały dzień... co prawda był czas na jeden popas, ale tylko na tyle mogli sobie pozwolić. Misję, którą mieli do wykonania, nie znosiła ani chwili zwłoki, ale za to zleceniodawcy dobrze płacili. Grzech nie skorzystać, można by powiedzieć.
Jego bursztynowe, lśniące wyraźnie w mroku oczy rozglądały się, to tu, to tam, jak zbłąkane świetliki na nocnym tle. Może za bardzo się przejmuje tym wszystkim? Zaczął nawet myśleć, że nie ma potrzeby przejmować się zagrożeniem, które jedynie kreuje jego nasilona wyobraźnia.
Listowia coś szeptały, wzruszone nocnym wicherkiem, niby zwyczajny szelest, a potrafił wzbudził w Naharys'ie niepokój. To nasz odwieczny, od natury zaprojektowany system obronny ciała, pobudzał wyobraźnię i przygotowywał na nieznane prawdopodobieństwo zagrożenia. Czarny wilk poczuł się więc nieswojo. Kiedy tylko Atrehu zwrócił w stronę Naharys'a swe światło, ten poczuł gwałtowny ruch w powietrzu, wibracje wykryte w przestrzeni zaalarmowały wilka, który w ostatnim momencie rzucił się w bok, przeturlał się przez grzbiet, ale i tak nie uniknął ciosu.
niedziela, 27 sierpnia 2023
Od Atrehu ciąg dalszy Itami ~ "Cień róży"
Nagłe pojawienie się nieznanej mi wadery było równie niespodziewane, jak i niezręczne. Itami odsunęła się ode mnie, jak rażona prądem, co niespecjalnie mi się spodobało. Nie robiliśmy nic złego przecież, a uciekła, zachowując się odrobinkę komicznie. Niczym szczenię przyłapane na psoceniu i robieniu tego, czego nie wypadało. Do tego wyszczerzyła się w nienaturalny sposób i chichocząc niepewnie, machała nerwowo łapą. Przypatrywałem się tym poczynaniom z dozą rozbawienia. W myślach zaś prychnąłem i pokręciłem głową. ~ I po co ten cały cyrk? ~ Choć z drugiej strony nie powinienem się dziwić. Była zaręczona z kimś innym, a tymczasem czas spędza u mego boku. W dość... dwuznacznej sytuacji.
Przewracając się na bok, zerknąłem na nowo przybyłą z ciekawością, zastanawiając się jednocześnie, co ona tu właściwie robiła. I co ją łączyło z moją towarzyszką. Niewątpliwie były rodziną. Nim jeszcze poznałem jej imię, w oczy rzuciło się szczególne podobieństwo do Itami. Były niczym dwie krople wody, choć oddzielały je niewielkie różnice, takie jak kolor futra, czy budowa ciała. Spod gęstych, czarnych rzęs spoglądały na mnie duże, okrągłe złote oczy. Przysłonięte były one przez bujną, czarną grzywkę, której końcówki zdobiły złote pasemka, zresztą tak samo, jak końcówka długiego i puchatego ogona. Futro w kolorze biszkoptu z domieszką brązu, przyjemnie kontrastowało z niewielkimi rumieńcami na polikach. Poduszki łap zaś miała czerwone, co musiałem przyznać, nieco dezorientowało. Było to jedyne miejsce, gdzie ów kolor się osadził, aczkolwiek chyba ma go też odrobinkę w uszach. Ciężko stwierdzić w tym miejscu. Trochę tu za ciemno. Byłbym też kłamcą, gdybym rzekł, że wadera nie miała w sobie tego "czegoś". Błysk w dużych, złotych oczach odbijał promienie słoneczne niczym położony w świetle diament. Tak, zdecydowanie przyciągała spojrzenie.
Przewracając się na bok, zerknąłem na nowo przybyłą z ciekawością, zastanawiając się jednocześnie, co ona tu właściwie robiła. I co ją łączyło z moją towarzyszką. Niewątpliwie były rodziną. Nim jeszcze poznałem jej imię, w oczy rzuciło się szczególne podobieństwo do Itami. Były niczym dwie krople wody, choć oddzielały je niewielkie różnice, takie jak kolor futra, czy budowa ciała. Spod gęstych, czarnych rzęs spoglądały na mnie duże, okrągłe złote oczy. Przysłonięte były one przez bujną, czarną grzywkę, której końcówki zdobiły złote pasemka, zresztą tak samo, jak końcówka długiego i puchatego ogona. Futro w kolorze biszkoptu z domieszką brązu, przyjemnie kontrastowało z niewielkimi rumieńcami na polikach. Poduszki łap zaś miała czerwone, co musiałem przyznać, nieco dezorientowało. Było to jedyne miejsce, gdzie ów kolor się osadził, aczkolwiek chyba ma go też odrobinkę w uszach. Ciężko stwierdzić w tym miejscu. Trochę tu za ciemno. Byłbym też kłamcą, gdybym rzekł, że wadera nie miała w sobie tego "czegoś". Błysk w dużych, złotych oczach odbijał promienie słoneczne niczym położony w świetle diament. Tak, zdecydowanie przyciągała spojrzenie.
sobota, 26 sierpnia 2023
Od Atrehu ciąg dalszy Tegai ~ "Blask wschodzącego słońca"
Poranek jak na tę porę roku przyniósł ze sobą chłodniejsze wiatry. I choć co prawda było jeszcze wcześnie, więc temperatura z pewnością wzrośnie, nie zamierzałem narzekać. Cieszyłem się ze wszystkiego, co oferowała Matka Natura. Przemierzałem las wzdłuż i wszerz, chłonąc doznania i zapamiętując każdy warty uwagi szczegół. W międzyczasie również rozglądałem się za jakimś parszywym zielskiem, o które prosiła mnie Itami. Było jej ono niezwykle potrzebne, a najlepiej na wczoraj, lecz sama nie mogła opuścić lecznicy. W watasze bowiem panowała jakaś grypa żołądkowa, od której co dziesiąty członek zwijał się z bólu. Byłem tam tylko przez chwilę, ale na samo wspomnienie jęków dopadały mnie nieprzyjemne ciarki. I, mimo że na co dzień nie zajmuję się zielarstwem, nie mogłem, a raczej nie chciałem odmówić pomocy.
Itami jako medyczka była uwięziona w jednym miejscu, a myśl, że i mnie mogłoby to dopaść, napawała mnie lękiem. Nie lubiłem tego rodzaju bólu, a zresztą kto lubił? Skoro i tak miałem wolne, a wadera była zajęta, nic nie stało na drodze, bym wspomógł zielarzy. Po dwóch godzinach jednak miałem dość. Sprawdzałem każdą możliwą roślinę i żadna, absolutnie żadna z nich nie wydawała się być tą, którą szukam. Widziałem jakieś podobne, ale albo miały inny odcień, albo więcej listków niż na dołączonym przez Itami obrazku, który miał mi służyć za przykład. I nie wiedziałem, czy jestem ślepy, czy zwyczajnie tego tutaj nie było. Poddałem się. To nie praca dla mnie.
Itami jako medyczka była uwięziona w jednym miejscu, a myśl, że i mnie mogłoby to dopaść, napawała mnie lękiem. Nie lubiłem tego rodzaju bólu, a zresztą kto lubił? Skoro i tak miałem wolne, a wadera była zajęta, nic nie stało na drodze, bym wspomógł zielarzy. Po dwóch godzinach jednak miałem dość. Sprawdzałem każdą możliwą roślinę i żadna, absolutnie żadna z nich nie wydawała się być tą, którą szukam. Widziałem jakieś podobne, ale albo miały inny odcień, albo więcej listków niż na dołączonym przez Itami obrazku, który miał mi służyć za przykład. I nie wiedziałem, czy jestem ślepy, czy zwyczajnie tego tutaj nie było. Poddałem się. To nie praca dla mnie.
Od Tegai do Atrehu ~ "Blask wschodzącego słońca"
Tego dnia wstałam wraz ze wschodem słońca. Nie było to już dla mnie niespodzianką, ponieważ po śmierci ojca zaczęłam mieć problemy ze snem.
~ To tak bardzo głupie, że nie mogę zasnąć z powodu samotności. ~ Pomyślałam, spoglądając na wschodzące słońce przez okno. Ten widok działał na mnie kojąco. Czułam jak niepokój, który mnie zbudził, zanika. Leżąc, zaczęłam pogrążać się w krainie marzeń. Przypomniałam sobie, jak wraz z ojcem każdego ranka podziwialiśmy ów widok. Czując, że żal zaczyna narastać w moim sercu, wstałam, by następnie opuścić moją chatkę. Westchnęłam i nieco zadrżałam. Poranek był chłodny, lecz wiedziałam, że to zaraz minie i ustąpi miejsca upałom. Znów spojrzałam w niebo i zrozumiałam, że mam mało czasu. Opuściłam teren farmy i truchtem ruszyłam w wyznaczone przez Deltę miejsce. Wiedziałam, że się spóźniłam, więc musiałam zrezygnować z moich westchnień w kierunku piękna fauny i flory. Czując, jak delikatnie trawa muska moje łapy, czułam wyrzuty sumienia.
~ Nie mogę... Muszę się spieszyć. ~ Pomyślałam, przyspieszając kroku. Liczyłam na to, że Vertilo wybaczy mi spóźnienie. Już po chwili dostrzegłam jego postać, siedzącą pod drzewem. Siwy wilk spoglądał w niebo. Oznaczało to, że rozmyślał, a ja wiedziałam nad czym. Trucht zmieniłam w bieg i już po chwili znalazłam się przy nim. Otworzyłam pysk i już chciałam go przeprosić, lecz on wyprzedził mnie.
~ To tak bardzo głupie, że nie mogę zasnąć z powodu samotności. ~ Pomyślałam, spoglądając na wschodzące słońce przez okno. Ten widok działał na mnie kojąco. Czułam jak niepokój, który mnie zbudził, zanika. Leżąc, zaczęłam pogrążać się w krainie marzeń. Przypomniałam sobie, jak wraz z ojcem każdego ranka podziwialiśmy ów widok. Czując, że żal zaczyna narastać w moim sercu, wstałam, by następnie opuścić moją chatkę. Westchnęłam i nieco zadrżałam. Poranek był chłodny, lecz wiedziałam, że to zaraz minie i ustąpi miejsca upałom. Znów spojrzałam w niebo i zrozumiałam, że mam mało czasu. Opuściłam teren farmy i truchtem ruszyłam w wyznaczone przez Deltę miejsce. Wiedziałam, że się spóźniłam, więc musiałam zrezygnować z moich westchnień w kierunku piękna fauny i flory. Czując, jak delikatnie trawa muska moje łapy, czułam wyrzuty sumienia.
~ Nie mogę... Muszę się spieszyć. ~ Pomyślałam, przyspieszając kroku. Liczyłam na to, że Vertilo wybaczy mi spóźnienie. Już po chwili dostrzegłam jego postać, siedzącą pod drzewem. Siwy wilk spoglądał w niebo. Oznaczało to, że rozmyślał, a ja wiedziałam nad czym. Trucht zmieniłam w bieg i już po chwili znalazłam się przy nim. Otworzyłam pysk i już chciałam go przeprosić, lecz on wyprzedził mnie.
"Nie jesteś odrębny od całości. Jesteś jednością ze słońcem, ziemią, powietrzem. Nie masz życia. Ty jesteś życiem."
Tegaja
W skrócie wołają na nią Tega lub Gaja
Płeć: Wadera | Wiek: 3 lata | Rasa: Wilk |
Ranga: Delta | Profesja: Ratownik medyczny | Poziom: 5 (723/7000 PD) |
Kontakt: [Gmail] algreusia@gmail.com
Autor: Lineart ~ Darkside-Cookie | Wizerunek ~ właścicielka
Płeć: Wadera | Wiek: 3 lata | Rasa: Wilk |
Ranga: Delta | Profesja: Ratownik medyczny | Poziom: 5 (723/7000 PD) |
Kontakt: [Gmail] algreusia@gmail.com
Autor: Lineart ~ Darkside-Cookie | Wizerunek ~ właścicielka
poniedziałek, 21 sierpnia 2023
Od Tuny ciąg dalszy Calem'a ~ "Wulkan z głębin"
Kolorowa wadera zdawała sobie sprawę z tego, że tutejsze trunki zaczynają na nią działać, a towarzystwo, muzycznie uzdolnionego basiora wyprawiało ją w dodatkowo dobry nastrój. Gdy czarny basior podszedł do niej po swoim występie, z iskierkami w oczach zapytała go:
– Co zagrasz następnym razem? - Samiec zrobił łyk swojego napoju, po czym odparł
– Zostań, to się przekonasz! - Jego ton głosu wydawał się nadzwyczaj przyjemniejszy, a może Tunie tylko tak się wydawało?
Wyraz pyska basiora był ciężki do sprecyzowania w tamtej chwili. Nie ukrywajmy, że serce wadery nieco przyspieszyło, aczkolwiek odpowiedziała uśmiechem na widok szeregu ostrych zębów samca. Gdy Calem oddalił się i zaczął grać następny utwór, drzwi do karczmy otworzyły się. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby dosłownie parę chwil później Tuna nie poczuła na swoim karku czyjegoś oddechu. Wilczycę przeszedł dreszcz niepokoju, nie ruszała się jednak, starając się zmusić wyciszone przez alkohol zmysły do współpracy. Wzrok miała dalej utkwiony w wilku na scenie.
– Co tu robisz Księżniczko? - Znajomy głos zadzwonił w uszach Tuny.
– Ciebie mogę spytać o to samo. - Wyszeptała. Wilk zamruczał i wtulił nos w futrze na karku wadery.
W tym samym czasie do nosa Tuny dotarł słodki zapach cynamonu i jabłek. Nie odwróciła się jednak, a gdy wzrok Calema padł na nią, uśmiechnęła się miło w odpowiedzi. Wilk skupił się z powrotem na swoim występie, a wadera odwróciła się w końcu do rozmówcy. Był to wysoki, wysportowany wilk, o cynamonowo-dymnym umaszczeniu. Jego głębokie szafirowe oczy wyrażały zaskoczenie, ale i pewnego rodzaju niepokój. Przewyższał Tunę jedynie o ⅔ głowy, nie wliczając w to jego krótkich, acz masywnych uszu. Na jego piersi widniała ręcznie pleciona "obroża" z kolorowych sznureczków. W biżuterię gdzieniegdzie wplatane były koraliki ze starannie oszlifowanych, kolorowych kamyczków, a także gdzieniegdzie drobne muszelki. Wzór miał imitować życie rzeki.
– Co zagrasz następnym razem? - Samiec zrobił łyk swojego napoju, po czym odparł
– Zostań, to się przekonasz! - Jego ton głosu wydawał się nadzwyczaj przyjemniejszy, a może Tunie tylko tak się wydawało?
Wyraz pyska basiora był ciężki do sprecyzowania w tamtej chwili. Nie ukrywajmy, że serce wadery nieco przyspieszyło, aczkolwiek odpowiedziała uśmiechem na widok szeregu ostrych zębów samca. Gdy Calem oddalił się i zaczął grać następny utwór, drzwi do karczmy otworzyły się. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby dosłownie parę chwil później Tuna nie poczuła na swoim karku czyjegoś oddechu. Wilczycę przeszedł dreszcz niepokoju, nie ruszała się jednak, starając się zmusić wyciszone przez alkohol zmysły do współpracy. Wzrok miała dalej utkwiony w wilku na scenie.
– Co tu robisz Księżniczko? - Znajomy głos zadzwonił w uszach Tuny.
– Ciebie mogę spytać o to samo. - Wyszeptała. Wilk zamruczał i wtulił nos w futrze na karku wadery.
W tym samym czasie do nosa Tuny dotarł słodki zapach cynamonu i jabłek. Nie odwróciła się jednak, a gdy wzrok Calema padł na nią, uśmiechnęła się miło w odpowiedzi. Wilk skupił się z powrotem na swoim występie, a wadera odwróciła się w końcu do rozmówcy. Był to wysoki, wysportowany wilk, o cynamonowo-dymnym umaszczeniu. Jego głębokie szafirowe oczy wyrażały zaskoczenie, ale i pewnego rodzaju niepokój. Przewyższał Tunę jedynie o ⅔ głowy, nie wliczając w to jego krótkich, acz masywnych uszu. Na jego piersi widniała ręcznie pleciona "obroża" z kolorowych sznureczków. W biżuterię gdzieniegdzie wplatane były koraliki ze starannie oszlifowanych, kolorowych kamyczków, a także gdzieniegdzie drobne muszelki. Wzór miał imitować życie rzeki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)