UWAGA! TEKST PONIŻEJ ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA CZYTELNIKÓW DOROSŁYCH. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! JEŚLI NIE JESTEŚ ZAINTERESOWANY, ZEJDŹ DO TEKSTU PONIŻEJ RAMKI.
Zaczęło się od zwyczajnej procedury opatrywania ran, a skończyło się na spontanicznej burzy, jaką wywołał Atrehu między jej łapami. A robił to z taką wprawą i precyzją, że drżące ciałem małej wadery ciepło rozlało się, jak miód po świeżym kawałku chlebka. Muskał i skubał ją delikatnie swymi zębami, aby nie zrobić krzywdy, a wręcz przeciwnie, doprowadzić ją na skraj szaleństwa. Jaka była niedoświadczona, nietknięta i zdezorientowana nowym doznaniem. Ruchy jego języka zgrywały się z ruchem głowy, a ona jedynie mogła zatopić palce w rudą czuprynę basiora, którego ledwo znała, a zdołała się w nim zadurzyć do przesady - Albo była kierowana takimi założeniami przez wzgląd na emocje i oliwy, którą Atrehu wlewał do coraz to bardziej gorejącego ogniska. Leżała i dyszała głośno, błagając w duchu, by nie przestawał. Tak, było jej dobrze, niesamowite uczucie, którego nie czuła nawet wtedy, gdy sama, w skrajnym zaciszu, usiłowała się tam dotykać... myśląc o miłości.
Próbowała nie wydawać z siebie ani dźwięku, nie wypadało przerwać tej chwili, według niej ostentacyjnymi jękami, jednakże kiedy Atrehu ssał jej sutki, było to niemożliwe. Jęczała nieśmiało, słodko, przytykając łapy do ust, które wprzód przygryzła mocno. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w mokre cmokanie przy odrywaniu się jego ust od czerwieniących i twardniejących sutek.
~ Co ja robię? Nie powinnam... Jednakże głos rozsądku był skutecznie tłumiony przez paraliżującą rozkosz. Łapczywie i śmiało brał jej kwiat, jakby był zaledwie soczystym owocem, z którego wytryskuje słodki sok. To był właśnie moment szczytowy, nie myślała już, co będzie potem, ani gdzie się teraz znajduje. Liczył się tylko Atrehu i ten las. I mech, na którym leżała i drżała z nieopisanego upojenia erotycznego. To był jej pierwszy raz z basiorem. Zdecydowanie nie żałowała, choć miewała chwile wahania. Nie, teraz już nie było miejsca na skrupuły. Pragnęła go, jego ciała... jego... poczuć jego męskość w sobie.
— Atrehu, proszę... - wymruczała pod nosem, rozkładając szerzej uda, aby dać mu wyraźny sygnał, że jest na niego gotowa. — ...proszę. Atrehu mimo zaślepiony rozkoszą, tak jak ona, jego odpowiedź była zaskakującym zwrotem w całej tej sytuacji.
— Nie, Itami. Chcę cię bardzo, ale... - nim dokończył swą myśl, uraczył ją swym słodkim i ciepłym pocałunkiem, w którym ich języki tuliły się, tańczyły ze sobą, ocierając się o siebie. — Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi.
— Ale... ja jestem gotowa. - Jej głos załamywał się wyraźnie, nie potrafiła opanować drżenia. — Chcę być w tym momencie twoją waderą. Atrehu chciał tego, wyraźnie widziała to w jego przymrużonych oczach, pełnych głodu i pragnienia. Mogła jedynie zgadywać, że od dawna nie był z żadną waderą, a mimo tego, uparcie trzymał się swej racji. A jaką przyczyną spowodowana? Tego Itami nie mogła pojąć. Nie było czasu na dumanie, kiedy namiętność wręcz parowała wokół ich wtulonych ciał. Czuła na sobie jego wzwód - długi i naprężony właśnie ocierał się o jej podbrzusze. Drżał i powiększał się z każdą chwilą, kiedy spoglądała na niego z lekko rozwartymi ustami i policzkami spalonymi od mocnych rumieńców. Samiec przejrzał jej zamiary i uśmiechnął się pod nosem, z pasją oblizując dolną wargę.
— Ale... jeśli chciałabyś spróbować. Jestem cały twój. Ułożyła wygodnie głowę na jego masywnej klatce piersiowej, zza której kościstych krat niosło się donośne bicie jego serca. Ze wzrokiem skupionym na jego męskości, jego czubek wręcz był blisko jej nosa, wystarczyło jedynie rozchylić usta... Basior wciągnął powietrze głębokim haustem, omal się nim nie zachłystując, kiedy dotknęła go językiem. W jej ustach twardniał i wilgotniał, prężył się niczym ogier gotowy do galopu. Trzymała jego koniuszek w lekkim uścisku swego języka, który pieścił go pieczołowicie.
~ Ja to właśnie robię! - wyrwała w oszołomionych myślach Itami. W końcu nadarzyła się okazja, korzystać z tego, co Atrehu właśnie jej zaoferował. On jednak, w pewnym niespodziewanym momencie, podjął pewną inicjatywę, która szczerze powiedziawszy, spodobała się samicy. Delikatnie zsunął ją ze swojej piersi, z gracją i energią podszedł do powalonego przez wichurę pnia drzewa, wsparł się nań swymi silnymi łapami i rozchylił szeroko uda, wabiąc waderę swym pewnym, dominującym wzrokiem. Itami wpatrzona w obu panów - wiadomo, co miała na myśli - jak zahipnotyzowana zbliżyła się do samca, bez zbędnego opamiętania zanurzyła głowę między jego tylne łapy. Atrehu też nie pozostawał biernym w tej sytuacji, pragnął podkreślić swoją pozycję w tym związku, wspomagając waderę powolnymi ruchami swych bioder i czule pieszcząc jej lewy pośladek. Bywały chwile, gdy samiec za bardzo naciskał, dojeżdżając do samego gardła i wywołując u wadery spazmy, wtedy studził swe zapędy, aczkolwiek Itami przeczuwała, że pragnie więcej. Mięśnie jego uda napinały się przy najmniejszym ruchu bioder, czuła to pod opuszkami palców, a po chwili zjechała nimi głębiej, poprzez ciepłą pachwinę Atrehu, by poczuć jego pełne, nabrzmiałe...
— ...AH! Wydał z siebie rudy samiec. Itami wprawiła palce w namiętny ruch. Wydała z siebie mokre siorbnięcie, gdy oderwała usta od grubego koniuszka, by przyjrzeć się mu z narastającą miłością. — Nie przerywaj. - To nie był rozkaz, a podsycana rozkoszą prośba. Ułożywszy delikatnie na potylicy wadery swą łapę, wystarczyło jedno czułe pchnięcie, by Itami na nowo poczuła pełnię w pyszczku, podjeżdżającą jej do gardła. Serce waliło mocno, ciepły i dokuczliwy świąd rozlewał się od podbrzusza w dół, ku jej mokremu kwiatu. Spodziewała się gorszego doświadczenia. Myślała, że takowy rytuał z obcym jej samcem będzie powodem niesmaku, odpychającego dyskomfortu, jednakże srodze się pomyliła. Atrehu podobał się jej bardzo, ba! Zaczęła za nim szaleć, ale czy może go nazwać swym kochankiem? Prędzej przyjacielem do łóżka. Nagle basior zaalarmował Itami głośnym dyszeniem, że jego punkt szczytowy zbliża się nieuchronnie. Słyszała jego głośny i głęboki oddech, jakby w tym momencie dyszał nad nią rozwścieczony byk.
— AH!Grrr! Mhmmmmm... Ojej! - mruczał i sapał podniecony samiec, nie myśląc nawet zaprzestać płynnych ruchów bioder. Samica starała się dostosować ruchy głowy do jego pchnięć.
— AAAH! Atrehu zatrzymał się nagle, napiął wszystkie swoje mięśnie krocza i pośladów, by następnie eksplodować. Zalać całość jej ust swym ciepłym, dzikim niewyżyciem.
~ Co ja robię? Nie powinnam... Jednakże głos rozsądku był skutecznie tłumiony przez paraliżującą rozkosz. Łapczywie i śmiało brał jej kwiat, jakby był zaledwie soczystym owocem, z którego wytryskuje słodki sok. To był właśnie moment szczytowy, nie myślała już, co będzie potem, ani gdzie się teraz znajduje. Liczył się tylko Atrehu i ten las. I mech, na którym leżała i drżała z nieopisanego upojenia erotycznego. To był jej pierwszy raz z basiorem. Zdecydowanie nie żałowała, choć miewała chwile wahania. Nie, teraz już nie było miejsca na skrupuły. Pragnęła go, jego ciała... jego... poczuć jego męskość w sobie.
— Atrehu, proszę... - wymruczała pod nosem, rozkładając szerzej uda, aby dać mu wyraźny sygnał, że jest na niego gotowa. — ...proszę. Atrehu mimo zaślepiony rozkoszą, tak jak ona, jego odpowiedź była zaskakującym zwrotem w całej tej sytuacji.
— Nie, Itami. Chcę cię bardzo, ale... - nim dokończył swą myśl, uraczył ją swym słodkim i ciepłym pocałunkiem, w którym ich języki tuliły się, tańczyły ze sobą, ocierając się o siebie. — Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi.
— Ale... ja jestem gotowa. - Jej głos załamywał się wyraźnie, nie potrafiła opanować drżenia. — Chcę być w tym momencie twoją waderą. Atrehu chciał tego, wyraźnie widziała to w jego przymrużonych oczach, pełnych głodu i pragnienia. Mogła jedynie zgadywać, że od dawna nie był z żadną waderą, a mimo tego, uparcie trzymał się swej racji. A jaką przyczyną spowodowana? Tego Itami nie mogła pojąć. Nie było czasu na dumanie, kiedy namiętność wręcz parowała wokół ich wtulonych ciał. Czuła na sobie jego wzwód - długi i naprężony właśnie ocierał się o jej podbrzusze. Drżał i powiększał się z każdą chwilą, kiedy spoglądała na niego z lekko rozwartymi ustami i policzkami spalonymi od mocnych rumieńców. Samiec przejrzał jej zamiary i uśmiechnął się pod nosem, z pasją oblizując dolną wargę.
— Ale... jeśli chciałabyś spróbować. Jestem cały twój. Ułożyła wygodnie głowę na jego masywnej klatce piersiowej, zza której kościstych krat niosło się donośne bicie jego serca. Ze wzrokiem skupionym na jego męskości, jego czubek wręcz był blisko jej nosa, wystarczyło jedynie rozchylić usta... Basior wciągnął powietrze głębokim haustem, omal się nim nie zachłystując, kiedy dotknęła go językiem. W jej ustach twardniał i wilgotniał, prężył się niczym ogier gotowy do galopu. Trzymała jego koniuszek w lekkim uścisku swego języka, który pieścił go pieczołowicie.
~ Ja to właśnie robię! - wyrwała w oszołomionych myślach Itami. W końcu nadarzyła się okazja, korzystać z tego, co Atrehu właśnie jej zaoferował. On jednak, w pewnym niespodziewanym momencie, podjął pewną inicjatywę, która szczerze powiedziawszy, spodobała się samicy. Delikatnie zsunął ją ze swojej piersi, z gracją i energią podszedł do powalonego przez wichurę pnia drzewa, wsparł się nań swymi silnymi łapami i rozchylił szeroko uda, wabiąc waderę swym pewnym, dominującym wzrokiem. Itami wpatrzona w obu panów - wiadomo, co miała na myśli - jak zahipnotyzowana zbliżyła się do samca, bez zbędnego opamiętania zanurzyła głowę między jego tylne łapy. Atrehu też nie pozostawał biernym w tej sytuacji, pragnął podkreślić swoją pozycję w tym związku, wspomagając waderę powolnymi ruchami swych bioder i czule pieszcząc jej lewy pośladek. Bywały chwile, gdy samiec za bardzo naciskał, dojeżdżając do samego gardła i wywołując u wadery spazmy, wtedy studził swe zapędy, aczkolwiek Itami przeczuwała, że pragnie więcej. Mięśnie jego uda napinały się przy najmniejszym ruchu bioder, czuła to pod opuszkami palców, a po chwili zjechała nimi głębiej, poprzez ciepłą pachwinę Atrehu, by poczuć jego pełne, nabrzmiałe...
— ...AH! Wydał z siebie rudy samiec. Itami wprawiła palce w namiętny ruch. Wydała z siebie mokre siorbnięcie, gdy oderwała usta od grubego koniuszka, by przyjrzeć się mu z narastającą miłością. — Nie przerywaj. - To nie był rozkaz, a podsycana rozkoszą prośba. Ułożywszy delikatnie na potylicy wadery swą łapę, wystarczyło jedno czułe pchnięcie, by Itami na nowo poczuła pełnię w pyszczku, podjeżdżającą jej do gardła. Serce waliło mocno, ciepły i dokuczliwy świąd rozlewał się od podbrzusza w dół, ku jej mokremu kwiatu. Spodziewała się gorszego doświadczenia. Myślała, że takowy rytuał z obcym jej samcem będzie powodem niesmaku, odpychającego dyskomfortu, jednakże srodze się pomyliła. Atrehu podobał się jej bardzo, ba! Zaczęła za nim szaleć, ale czy może go nazwać swym kochankiem? Prędzej przyjacielem do łóżka. Nagle basior zaalarmował Itami głośnym dyszeniem, że jego punkt szczytowy zbliża się nieuchronnie. Słyszała jego głośny i głęboki oddech, jakby w tym momencie dyszał nad nią rozwścieczony byk.
— AH!Grrr! Mhmmmmm... Ojej! - mruczał i sapał podniecony samiec, nie myśląc nawet zaprzestać płynnych ruchów bioder. Samica starała się dostosować ruchy głowy do jego pchnięć.
— AAAH! Atrehu zatrzymał się nagle, napiął wszystkie swoje mięśnie krocza i pośladów, by następnie eksplodować. Zalać całość jej ust swym ciepłym, dzikim niewyżyciem.
*
— Gdzie ty się tego nauczyłaś?! - wydyszał z siebie Atrehu, zerkając na Itami ożywionym wzrokiem. Wadera spostrzegła w nich zaspokojenie potrzeby, tak dzikiej, jakby dręczyła ukochanego zaledwie przez kilka miesięcy. Zachichotała cicho, zbliżając swe usta do nosa rudego samca.
— Dowiesz się w swoim czasie. Teraz odpoczywajmy. Jestem zmęczona.
Ułożyła z lubością policzek na klatce piersiowej basiora i wsłuchiwała się w szybki rytm jego serca, jak w najsłodszą melodię. Adrenalina jeszcze w nim buzowała, słyszała i czuła to wyraźnie. Po chwili poczuła, jak coś delikatnie opada na jej głowę. Masywna łapa delikatnie ją głaskała, pieściła z wyczuciem czubki jej uszu, Itami czuła, że basior wyraźnie cieszył się jej dotykiem. Zerknąwszy ukradkiem na niego, ujrzała w jego oczach wyraźne uczucie, równie ciepłe, co piekielna otchłań. Już zapomniała o tym, co wydarzyło się między Atrehu a jej niewydarzonym narzeczonym. Zapomniała o ojcu, rodzinie i lesie, którego drzewa otaczały ich zewsząd. Liczył się dla niej tylko jego wzrok. Zaspokojony, czuły i ciepły... gorący. Pierwszy raz miała okazję ujrzeć jego oczy w pełnej, ożywczej krasie, pełne płomieni i zdrowego blasku.
— Podobało Ci się? - zapytała kokieteryjnym tonem, przybliżając znowu nos do jego nosa, by samiec mógł musnąć go swym językiem. Itami zachichotała melodyjnie.
— Ty się masz czelność pytać? Jasne, że mi się podobało! - odparł ożywczo Atrehu, przewracając ich na lewy bok. Samica opadła lekko przy jego klatce piersiowej, poczuła jak jego kończyna otula się wokół jej szyi i przygarnia do ciepłej piersi. — Będziesz musiała kiedyś to powtórzyć.
Ta rozkoszna, aczkolwiek z punktu widzenia wielu osób, niemoralna propozycja obudziła wewnątrz niej przyjemne ciepło. Pierwszy raz w życiu miała do czynienia z tak bliskim kontaktem damsko-męskim, nie wiedziała, co w takiej sytuacji począć. To było z jej perspektywy ciekawym doświadczeniem, które warto było rozwijać na wszelakie sposoby, zwłaszcza że wywoływało to w niej dziką inspirację, podsycaną jednocześnie pierwotnym instynktem.
— Wiesz, że... - zerknęła niepewnie na swojego towarzysza. Coś w niej drgnęło. — Nie zawsze znajdę dla ciebie czas. Mój tato ciągle naciska i naciska, by zrobić wszystko po jego myśli.
— Nie musisz już go słuchać, nie jesteś już tą małą myszką, tylko dorosłą waderą. Zacznij decydować sama o sobie, bo twój ojciec wiecznie tego za ciebie robić nie będzie.
— Wiem, ale... przez całe swoje dzieciństwo uczono mnie, jak polegać na innych, nie na sobie samej, nie potrafię tego. Dlatego wczoraj poprosiłam cię, byś nauczył mnie... no wiesz... Jeszcze nie udzieliłeś mi jasnej odpowiedzi. No więc, jak to będzie z nami? Nauczysz mnie być, jak ty?
— Być jak ja, nigdy nie będziesz. - odparł z lekką powagą basior, zerkając waderze w oczy. — Musisz jedynie zaakceptować to, jaka jesteś i zaryj to w sobie w pamięci, że to ty jesteś na pierwszym miejscu, zacznij myśleć o sobie, o tym, co jest dla ciebie dobre. Trochę egoistyczne myślenie, ale tak właśnie toczy się nasz los. Musimy uważać na siebie i na kłody, jakie rzuca nam życie pod łapy, bo nikt inny nas przed tym nie obroni. Ale... - dodał, widząc jak wadera spuszcza smutno wzrok. Uniósł łapę i chwycił ją za podbródek, by znów spojrzała na niego. — ... jesteśmy teraz przyjaciółmi i to, jak widzę wyraźnie, najlepszymi w tej watasze. Ze mną nic Ci się nie stanie, będę czuwał nad tobą i sprawię, by niczego Ci nie zabrakło.
— Dziękuję, Atrehu. - odparła, przytulając się do jego łapy, która podtrzymywała jej podbródek. - Jesteś najlepszy.
<Atrehu?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1518
Ilość zdobytych PD: 759 PD + 150 PD (bonus za każde 100 słów) + (bonusowy Booster) 150% ~ 1898 PD
Łącznie: 2048 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz