— Powiem ci, że ciekawie smakujesz. - O mało nie zachłysnąłem się powietrzem, lecz w ostateczności wyszczerzyłem tylko swe ząbki, puszczając jej przy tym oczko. Bo jak miałbym to skomentować? Nie wiem, jak smakuje i chyba wolę nie wiedzieć, ale jeśli jej posmakowało, to lepiej dla mnie. Może to powtórzymy. Już niedługo, albo może za chwilę, niech no tylko zbiorę siły, gdyż obecnie miałem duży problem z unormowaniem oddechu. ~ Na wielką wszech matkę, co za uczucie. ~ Musiałem przyznać, była w tym naprawdę dobra. Niby dziewica, a tu proszę. Operowała moją męskością z taką wprawą i precyzją, jakby już to kiedyś robiła. Zniknęła także jej nieśmiałość i zawstydzenie. Na ich miejsce wskoczyła dzika żądza i namiętność. Czyżby nie była wcale taka czysta, jaką do tej pory zgrywała? Bo jak inaczej to wyjaśnić? Zaskakujące z niej stworzenie. Będę musiał dowiedzieć się więcej o jej skromnej osobie, bo ilekroć mi się wydawało, że wiem o niej już wszystko, to ni z tego, ni owego nagle zmuszony jestem zredukować swą wiedzę, gdyż zaskakuje mnie w najmniej niespodziewanym momencie. Wciąż odtwarzałem ten moment, gdy rozłożyła swe łapy szerzej, prosząc, bym w nią wszedł. Jej głos wciąż dudni mi w głowie. Nawołuje, niczym leśna melodia.
— Atrehu, proszę... - wymruczała wtedy zmysłowo, prawie piszcząc z emocji, które kumulowały się wewnątrz jej kwiatu i domagały się uwolnienia. — ...proszę. - Powstrzymanie się od wzięcia jej tu i teraz kosztowało mnie wiele wysiłku. Byłem tak blisko niej. Moja męskość ocierała się o jej podbrzusze. Wystarczyło zrobić odpowiednich ruch i już poczułbym, jak zaciska się na nim. To było takie proste, a jednocześnie tak nieosiągalne. Nie... To nie był właściwy moment. Nie po dzisiejszej sytuacji. Nie tak od razu, gdy została potraktowana jak dziwka, a jej czystość została zgorszona. Odmowa z mojej strony mnie samego jednak zaskoczyła. I to musiałem przyznać otwarcie. Kiedyś bym pewnie wykorzystał okazję. Wziął, co mi oferowano. Pieprzył długo i mocno, nie bacząc na uczucia drugiej strony. Spełniłbym wszystkie jej zachcianki, byleby mieć dostęp do jej ciała. Ale... Właśnie, zawsze jest to "Ale". Co się zatem we mnie zmieniło? Dlaczego nie potrafiłem zrobić tego, o co mnie prosiła? Nie, ona wręcz błagała, bym wziął ją w tym lesie. Natychmiast. Była na mnie gotowa, sama przecież to powiedziała. Nie tylko chciała być moja ciałem, ale i pragnęła stać się ze mną jednym. Bycie w niej wydawało się takie realne. I co? Powiedziałem stanowcze "Nie". Nie potrafiłbym tego teraz zrobić, bo... Moje uczucia się zmieniły, ot co. Zależało mi na niej. Nie jak na chwilowej kochance na jeden sezon, a partnerce na lata. Pragnąłem jej każdą cząstką siebie. I niejako zacząłem się chyba w niej zakochiwać. Nie byłem w stanie tego jeszcze stwierdzić, lecz nikt do tej pory nie wywoływał we mnie takich uczuć. Z jednej martwiłem się o nią, z drugiej za wszelką cenę chciałem chronić. Opiekować się, dawać ciepło i bezpieczeństwo. Już teraz byłem świadomy tego, jak bardzo pragnąłem odciąć ją od zła tego świata. Itami wydawała się kompletnie nie widzieć problemu w tej sytuacji, co mnie nieco zdezorientowało. W końcu problem był i nie rozumiałem, jak może go nie widzieć. A może go dla niej nie ma, a ja po prostu czegoś nie rozumiem? Jednak dla mnie to proste. Nie mam nic przeciwko luźnym relacjom, ale spanie z waderą, która ma partnera, nawet nieoficjalnego i niezatwierdzonego było dla mnie niemożliwe. Nie sypiam z zajętymi, nawet jeśli partnerzy to zwykłe zwyrodnialce, jak ten cholerny Smagel, Smigol, czy jak temu dupkowi od siedmiu boleści, który myśli, że Itami to jego własność, którą może dyrygować i ustawiać po kątach. Niepotrzebnie mnie powstrzymywała, bo może i był silny, ale jednak ja znam swoje możliwości. Nie korzystam z nich, bo nie muszę. Sigel, czy Sagel był dość dominującym wilkiem, ale... Ja byłem bardziej. Nie tylko ze względu na fakt, że w swoim życiu wiele walczyłem, ale przede wszystkim doskonale znam swoje umiejętności i ich słabe strony. Do atrybutów należałoby również dodać głos. Używanie alfiej siły jakoś tak w tej sytuacji wydawało mi się całkowicie zrozumiałe. I następnym razem wypróbuje, jak zareaguje na dominację. Czy będzie w stanie się oprzeć, a może spuści wzrok, uznając mą wygraną? Tym razem mu się upiekło. Zwiał jak tchórz, lecz ja go kiedyś dorwę. I nie uratuje go nikt. I nawet fakt, iż ojciec Itami popiera tę chorą relację, nie zmieniłoby mojego nastawienia. Nie rozumiałem, jak może być tak ślepy i nie widzieć, w jaki sposób ten sukinsyn traktuje jego córkę. Czym sobie niby na to zasłużyła? Tak mu niby zależy na wolności hybryd, że jest w stanie oddać swoje dziecko, byleby zawrzeć jakiś głupi sojusz z inną rebelią? Czy on jest naprawdę aż tak krótkowzroczny, by nie widzieć, że to nie ma sensu? Co może zrobić taki byle ktoś? Nie ważne, jakie działa wytoczy, nie ma szans z królem i jego armią czystokrwistych. Pobudki i działania na tak małą skalę, nie wniosą niczego dobrego. Ba, jestem zdania, że tylko pogorszą nasze stosunki z wilkami, bo przecież nie pokazujemy się z tej dobrej strony. Zawsze znajdzie się chłystek, gotowy podburzać tłum do wytępienia nas, albo do walki z rygorystycznymi zasadami Lorunda. Rezultat pozostanie ten sam.
— Nie musisz już go słuchać, nie jesteś już tą małą myszką, tylko dorosłą waderą. Zacznij decydować sama o sobie, bo twój ojciec wiecznie tego za ciebie robić nie będzie. - Miałem ochotę warknąć, by wzmocnić znaczenie swoich słów, lecz naprawdę nie miałam już sił. Rozmowa na temat tego dupka i jego zaręczynach z Itami, uwierała mnie niczym wbity w skórę kleszcz. Jeśli mieliśmy się do siebie zbliżyć, to Itami musiała się określić. Ja byłem jej pewien, lecz żeby pójść naprzód, to ona musiała zrobić ten ruch. Podjąć decyzję, sprzeciwić się ojcu, wybierając oficjalnie mnie, a nie tamtego.
— Wiem, ale... przez całe swoje dzieciństwo uczono mnie, jak polegać na innych, nie na sobie samej, nie potrafię tego. Dlatego wczoraj poprosiłam cię, byś nauczył mnie... no wiesz... Jeszcze nie udzieliłeś mi jasnej odpowiedzi. No więc, jak to będzie z nami? Nauczysz mnie być jak ty? - To pytanie siedziało mi w głowie od dłuższego czasu. Bo jak zmienić praktycznie dorosłą, wystraszoną samicę, w pełnoprawną i pewną siebie waderę?
— Być jak ja, nigdy nie będziesz. - Odparłem z lekką powagą , zerkając jej w oczy. Nie do końca wiedziałem, co dalej. Bo coś musiało się zmienić, lecz jak do tego doprowadzić? Itami była niezwykle delikatna. Łatwo ją złamać. — Musisz jedynie zaakceptować to, jaka jesteś i zaryj to w sobie w pamięci, że to ty jesteś na pierwszym miejscu, zacznij myśleć o sobie, o tym, co jest dla ciebie dobre. Trochę egoistyczne myślenie, ale tak właśnie toczy się nasz los. Musimy uważać na siebie i na kłody, jakie rzuca nam życie pod łapy, bo nikt inny nas przed tym nie obroni. Ale... - Chciałem coś jeszcze dodać, ale widząc jej zmartwiony, bolący wzrok, który spuszczała coraz niżej wraz z uszkami, chwyciłem łapą jej podróbek, zmuszając, by na mnie spojrzała. — ... jesteśmy teraz przyjaciółmi i to, jak widzę wyraźnie, najlepszymi w tej watasze. Ze mną nic Ci się nie stanie, będę czuwał nad tobą i sprawię, by niczego Ci nie zabrakło.
— Dziękuję, Atrehu. - Jej uśmiech był delikatny, ale błysk w tęczówkach, przyjemnie grzał moje wnętrze. Przytuliła się do mej łapy, mrucząc przy tym delikatnie. - Jesteś najlepszy.
*
Spędziliśmy wśród drzew jeszcze ładne parę godzin, które przeznaczyliśmy na tuleniu się i całowaniu. Udało mi się zaobserwować, że wadera przy mnie zachowuje się zupełnie inaczej. Jest śmiała, otwarta i pewna siebie, a do tego chyba uważa mnie za swojego. Świadczą o tym jej czyny i fakt, że nie wstydzi się już mnie dotykać. Śmiało wtula się w moje futro. Zdarzyło jej się też kilka razy skubnąć mi ucho. Odwdzięczyłem się namiętnymi pocałunkami. Nie potrafiłem się odessać. Łapą błądziłem po jej ciele. Zjeżdżałem na talie, przyciągając do siebie bliżej. Leżałam raz nad nią, a raz ona na mnie. Turlaliśmy się wspólnie, ni to walcząc o dominacje, ni to się bawiąc. I pewnie trwało by to dłużej, gdyby nie...— Yhym... Przepraszam, że przeszkadzam....
<Itami?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1567
Ilość zdobytych PD: 783 PD + 150 PD (bonus za każde 100 słów) + 30% ~235 PD
Łącznie: 1168 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz