Nowa zakładka "Kącik Zadań" dla lubiących wyzwania pojawiła się w Off-top! | Zmiana pory roku. Lato zbliża się wielkimi krokami. | ADMINISTACJA PROSI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI O PRZYŚPIESZENIU AKCJI WĄTKÓW DO OBECNEJ PORY ROKU LUB DODANIE DO OPOWIADAŃ INFORMACJI, W JAKIM CZASIE DZIEJE SIĘ AKCJA WĄTKU | THE KINGDOM OF BLOOD zaprasza do siebie! | Miła atmosfera, kochani członkowie. | Poszukujemy nowych członków! | Chętnie zawieramy sojusze! Wystarczy zostawić komentarz w zakładce: Współpraca | Jeśli masz ochotę popisać, nie krępuj się! | Zapraszamy na Discroda, gdzie jest nas dużo więcej! | Nie musisz dołączać do bloga, wystarczy nam Twoja obecność na serwerze!

poniedziałek, 24 czerwca 2024

Od Tegai do Silvana ~ "Wśród leśnych śpiewów"

Czas płynął dla mnie zdecydowanie za szybko. Miałam wrażenie, że wciąż uciekał mi przez łapy, a ja nieważne co starałam się zrobić, nie byłam w stanie tego zatrzymać. Śnieg już powoli zanikał, topiony przez pierwsze promienie wiosennego słońca. Przemierzając wolnym krokiem las, chłonęłam pyskiem każdy promień, który przebijał się przez drzewa. Czasem na mojej drodze dostrzegłam maleńkie przebiśniegi, przez co jak zawsze robiłam przystanki, by móc podziwiać ich piękno. W duchu cieszyłam się, że się z nikim nie umówiłam na spotkanie. Gdyby tak było, kolejny raz musiałabym tłumaczyć się, dlaczego jestem spóźniona. Za każdym razem, gdy podawałam powód, czułam jak palą mnie policzki ze wstydu. „Hej, wybacz, że się spóźniłam, ale musiałam powąchać miliony kwiatów na mojej drodze” wymówka jest i brzmi dziecinnie, a ja nie jestem już szczeniakiem. Wiedziałam, że muszę się wziąć w garść. Przecież jestem ratownikiem medycznym, nie mogę podziwiać kwiatków, gdy ktoś potrzebuje mojej pomocy.
Gdy minęłam kolejnego kwiatka na mojej drodze, zatrzymałam się i zbliżyłam do niego, by znów poczuć ich niezwykłą woń.
~ Spokojnie Tega, to jeszcze nie jest obsesyjna miłość. ~ pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Gdy byłam w trakcie rozkoszowania się zapachem, coś przeleciało nade mną, rzucając szybki, przelatujący cień. Wzdrygnęłam się z powodu nagłego ruchu. Podniosłam głowę i zaczęłam się rozglądać. Nagle do moich uszu dotarły śpiewy. Brzmiały znajomo, lecz nie mogłam odpowiednio skojarzyć właściciela pięknego głosiku. Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie, spoglądając w górę. Starałam się odnaleźć artystę pośród gałęzi drzew. Byłam w nie tak zapatrzona, że wpadłam piersią na jedno z drzew. Gdy zderzyłam się z potężnym pniem, wypuściłam głośny wydech i usiadłam.
~ Tega, co cię nie zabije, to zaboli ~ pomyślałam i głośno westchnęłam. Starałam się zignorować nieprzyjemny ból spowodowany uderzeniem. Zrezygnowana oparłam o pień głowę.
— Przepraszam pniu. - szepnęłam i zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam odgłos skrzydeł w ruchu. Lekko otworzyłam ślepia, by ujrzeć, że niedaleko wylądował mały ptaszek. Zaśpiewał dobrze znaną mi melodię.
— To ty. - odparłam z uśmiechem. Brunatnoszary śpiewak zaćwierkał i wzbił się w powietrze. Wstałam i pobiegłam za nim. Byłam ciekawa, dokąd mnie zaprowadzi. Miałam wrażenie, że specjalnie dla mnie nie leciał zbyt szybko i przysiadał co chwilę ja gałęzi, by upewnić się, że za nim nadążam. Pogoń nie trwała długo. Zakończyła się w chwili, gdy znalazłam się na niewielkiej polanie, na północ od Góry Dailoran. Zgubiłam mojego pierzastego przyjaciela, więc ruszyłam kawałek do przodu w celu odnalezienia go. Nagle zostałam pociągnięta ku ziemi. Zmuszona, położyłam się na brzuchu z głową na ziemi. Łapa nieznajomego skutecznie przyszpiliła mnie do podłoża. Otworzyłam pysk, by coś powiedzieć, lecz samiec uciszył mnie.
— Cśśś. Spłoszysz je. - odparł szeptem tak cichym, że ledwo byłam w stanie usłyszeć jego słowa i zabrał ze mnie łapę. Zamknęłam pysk i przełknęłam ślinę. Samiec nawet na mnie nie spojrzał. Jego spojrzenie było utkwione w czymś przed nami. Podążyłam za jego przykładem i spojrzałam przed siebie. Kawałek od nas stała grupka wysokich ptaków. Widziałam je już kiedyś, ale ich nazwa całkiem wyleciała mi z głowy. Wysokie popielatoszare ptaki z szyją i głową czarno-białą z czerwoną plamą na potylicy. Poruszały się dostojnie i spokojnie. Moje spojrzenie przeskakiwało z ptaków na nieznajomego i odwrotnie. Ten jednak wciąż wpatrzony był w ptaki. Położyłam po sobie uszy i cierpliwie czekałam. W końcu ptaki poderwały się do lotu. Gdy odleciały, samiec podniósł się z ziemi, a ja poszłam w jego ślady. Otrzepałam się z kropel topniejącego śniegu.
— Przepraszam, jeśli przeszkodziłam ci w obserwacji... - przerwałam na moment, znów próbując przypomnieć sobie nazwę pierzastych przyjaciół.
— Żurawi. - dokończył za mnie samiec.
— Tak, dokładnie. - odparłam z uśmiechem i machnęłam kilkukrotnie ogonem. — Chyba spotykamy się po raz pierwszy, racja? Jestem Tegaja. Młodszy ratownik medyczny. - odparłam wesoło. Mój ogon zaczął radośnie machać na boki. Z szerokim uśmiechem czekałam na odpowiedź nieznajomego mi samca.

< Silvan? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 617
Ilość zdobytych PD: 309 PD + 60 PD (bonus za każde 100 słów) + (bonusowy Booster) 150% ~ 463 PD
Łącznie: 832 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz