– Co powie Panienka na rozgrzewającą herbatę i może coś słodkiego do tego, tak dla relaksu? - Spytał uprzejmie, próbując odczytać odpowiedź z pyska wadery. Nie długo i tak powinien “zamknąć” bibliotekę, to znaczy mija godzina funkcjonowania wypożyczalni. Można jednak dalej przebywać w budynku i delektować się literaturą, aczkolwiek tylko na miejscu. W szukających czegoś za jego plecami oczach Itami, dostrzegł nutę dyskomfortu, ale i też lekki róż na jej policzkach.
– Ja podziękuję. - Powiedziała po chwili tak cicho, że prawie szeptała. – Teraz naprawdę powinnam się zbierać do domu. Gdy tylko wypowiedziała te słowa w szklane szyby uderzyły krople gwałtownego deszczu, zwiastując kolejną fazę ulewy. Skrzydlaty spojrzał na okno po czym ponownie na waderę. Uśmiechnął się nieznacznie i pokręcił głową.
– Panienka poczeka chwilę, ja wrócę za moment i Cię odprowadzę Panno Itami. - Powiedział przyjemnym dla ucha głosem, chociaż w jego tonie można było wyczuć raczej żądanie niż tylko przyjacielską sugestię. Skłonił się uprzejmie i ponownie złożył pocałunek na łapie wadery, która wydawała się już całkowicie nie wiedzieć co robić. Samiec odszedł parę kroków, po czym wzbił się w powietrze, skracając tym samym drogę na piętro. Nie minęło wiele czasu a wrócił do, jak się okazało siedzącej dalej Itami. Wilczyca leżała nieznacznie oparta o stół i po raz kolejny zanurzyła się w lekturze. Basior postawił dwa kubki herbaty z suszonych jabłek i cynamonu, a obok nich srebrną miseczkę z kruchymi ciasteczkami. Odchrząknął nieznacznie, wybijając tym samym waderę z wątku.
– Proponuję najpierw się posilić. - Uśmiechnął się ciepło, po czym przysunął bliżej wadery kubek z przyjemnie gorącym naparem. Następnie usiadł na swoim poprzednim miesiącu i wziął łyk swojej herbaty, zerkając przy tym nieznacznie na poczynania Itami.
Wadera przez chwilę przenosiła wzrok z kubka i ciasteczek na lisa i z powrotem. Po chwili jednak skinęła nieśmiało głową, dziękując na gest po czym zaciągnęła się zapachem jabłek i cynamonu.
– Daleko ma Panienka do domu? - Spytał po chwili skrzydlaty. Itami zamyśliła się chwilę, zapewne zastanawiając się czy może udzielić odpowiedzi na to pytanie obcemu basiorowi. Po chwili pokręciła jednak głową.
– W deszczu każda droga, choćby najkrótsza wydaje się dłużyć. - Wyznała i upiła spory łyk herbaty. Deszcz nieznacznie zelżał. Padał jednak bez przerwy. Burza przeszła pozostawiając po sobie chłodniejsze powietrze i spokojniejsze podmuchy wiatru. Po parunastu minutach Itami wstała, zabrała ze sobą swoje rolki pergaminu z przepisem na wywar z rogożmijca i zwróciła się do basiora, który również wstał i na nią spoglądał.
– Bardzo dziękuję za przepis oraz za gościnę. Naprawdę miło było Pana poznać Panie Dante. Będę się jednak zbierała już do domu. - Wyrecytowała na jednym tchu, jakby długo układała owe zdania i bała się, że zapomni jakiegoś wyrazu. Lis uśmiechnął się ciepło. Skłonił się lekko po czym powiedział:
– Mi również było bardzo miło móc poznać i pomóc tak uroczej waderze jak Panienka. - Jego szmaragdowe oczy iskrzyły się charyzmatycznie, a na pysku widniał szarmancki uśmiech. Odprowadzając Itami na niewielki zadaszony ganek dodał.
– Odprowadzę Panienkę Panno Itami. - Wadera na początku próbowała odmówić, jednak słowa utknęły w jej gardle. Poddała się po chwili spojrzeniu lisa i ruszyła w drogę. Basior w kilku sprawnych krokach wyrównał krok z waderą, po czym rozłożył skrzydło i uczynił z niego parasolkę dla drobnej Itami. Wyszli z miasta, którego tłumne życie przeniosło się do karczm i pubów w skutek pogody i wkroczyli na leśną ścieżkę.
Las miał swój niepowtarzalny klimat. Korony już praktycznie łysych drzew dalej chroniły przed już i tak rzadkimi kroplami deszczu, a przyjemny szum wiatru dźwięcznie dzwonił w uszach. Dante dawno nie wychodził poza granice miasta. Teren ten był więc dla niego równie znajomy co obcy. Mimo tego szedł pewnie stawiając łapy. Rozglądał się raczej dookoła, uważnie nasłuchując otoczenia, a od czasu do czasu spoglądał na Itami, która rumieniła się i odwracała wzrok ilekroć skrzyżowała spojrzenie z lisem. W końcu długotrwałą ciszę postanowił przerwać samiec.
– Nawet w taką, niezbyt ciekawą pogodę las może być piękny prawda? Co o tym myślisz Panienko Itami? - Zagaił licząc na odpowiedź ze strony samicy. Itami zamyśliła się chwilę po czym skinęła głową.
– Ma pan rację. - Odpowiedziała.
– Widzi Panienka. Czasami w taką pogodę zastanawiam się jakby to było być kroplą deszczu. Nad tą podróżą z chmur na ziemię, aby w wyniku parowania z powrotem wznieść się w górę tylko po to by spaść. - Dante zamyślił się szczerze, zerkając w niebo i pozwalając coraz to delikatniejszym kroplom deszczu spływać po swoim pysku. – Taka kropla ma w końcu cel, aby utrzymać ziemię i wszystko co na niej mieszka przy życiu. I gdy myślimy że zniknęła w gruncie ta tylko zbiera się ponownie w okolicznych potokach albo rzekach i rusza w dalszą drogę, tym razem do domu. Krople są uparte. Zawsze dążą wytyczoną sobie ścieżką i drążą skały, tworząc piasek, albo jednoczą się w wielkie jeziora i rzeki. Pokierowane odpowiednio mogą nieść zarówno życie jak i zniszczenie. – Itami milczała, zapewne zastanawiając się jakby uciec od lisa w transie swych rozterk. Następne przemyślenia lis trzymał już dla siebie. Miał nadzieję, że nie odstraszył Itami tak nietypowymi rozmyślaniami. Dante tak zatracił się w swych myślach, że nie zauważył nawet kiedy dotarli do celu. Zatrzymali się oboje. Po deszczu i popołudniowej burzy pozostało jedynie wspomnienie i kałuże na ziemi. Powietrze nieco się ochłodziło, ale mimo późnej jesieni było dość ciepło. Dante skłonił się Itami, wysyłając jej miły uśmiech.
– Naprawdę cieszę się, że mogłem Panienkę poznać, Panno Itami. Proszę się nie krępować i odwiedzać bibliotekę, czy to dla przyjemności czytania, czy to dla szukania wiedzy. - Wadera zarumieniła się nieznacznie, lecz delikatny róż nie umknął uwadze lisa. Również podziękowała i pożegnała się z basiorem. Dante spokojnym krokiem ruszył z powrotem w stronę miasta.
Itami?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1080
Ilość zdobytych PD: 540 PD + (bonusowy Booster 150%) 810 PD + 100 PD
Łącznie: 1450 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz